Podatki, podatki, takie "dobrodziejstwa" niosą Polakom prezes-poseł i jego drużyna.
I projektowany był kolejny, na mocy... ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych. Jednak został "spuszczony" - przed kamerami - przez samego posła Kaczyńskiego. Zresztą paliwo, to dla niego pikuś, bo przecież on nie ma swojego samochodu, a za obsługę służbowego - i go wożącego - płaci budżet państwa, czyli: pani, pan, społeczeństwo.
Prezesa-posła bardziej interesuje rozprawa z tymi, którzy sprawdzili się w zawodzie... prawnika, np. z KRS czy SN. Ale wkroczył /?/ prezydent RP i ponoć stawia warunek... Zobaczymy.
A tak na marginesie: to wielu jeszcze zostało tych, którym prezes-poseł chciałby dołożyć. I kto wie, czy nie przypomni sobie też o tych, którzy przeganiali go z piaskownicy, gdy się stawiał. Powinni być czujni.