No i jest już w kinach film pt. "Mamma Mia: Here We Go Again!", czyli kontynuacja... Reżyserem i scenarzystą tego obrazu filmowego jest OI Parker.
I tak: Sophie /Amanda Seyfried - śliczna i świetnie śpiewa/, córka Donny /Meryl Streep - jest jej mało, ale w końcówce rekompensuje wcześniejszy brak.../, wraz z jednym z ojców, a mężem Donny, Samem /Pierce Brosnan - w dobrej formie/ organizuje przejęcie na pewnej greckiej wyspie, gdzie stworzyła hotel, dla... mamy.
Sophie musi pokonać różne przeciwności oraz dogadać się ze swoim ukochanym, Sky'em /Dominic Cooper/..., a przeplatane jest to wspomnieniami z życia Donny, gdy ta była młoda i ... w ciąży. Młodą Donnę gra Lily James i daje radę, podobnie jak kilku fajnych chłopaków... Jednak ci starsi chłopcy dodają filmowi szczególnego uroku, prócz Sama: Harry /Colin Firth - wciąż boski/ i Bill /Stellan Skarsgard - sympatyczny/. No i są koleżanki "dużej" Donny: Rosie /Julie Walters/ i Tanya /Christine Baranski/.
Aż w pewnym momencie pojawia się - cała na biało - babcia Ruby /Cher - jest mistrzynią/ i... "płynie" razem z poznanym w 1959 r. w Meksyku, a w końcu rzuconym na TĘ grecką wyspę ... Fernando /Andy Garcia - sam męski urok/.
Zdjęcia pełne barw i cudownych klimatów są tu dziełem Roberta D. Yeomana. A muzyka, to od piosenki do piosenki ABBY , w cudownych nowych interpretacjach, nad czym chyba też pracowali panowie z zespołu, ponieważ w różnych sytuacjach w filmie również się pojawiają. Warto też wspomnieć o ciuszkach... w stylu boho, bo cieszą kolorami, wzorami itd.
"Mamma Mia: Here We Go Again!", to film, który daje wzruszenie, uśmiech, sympatyczne doznania muzyczne i "płynie" się w jego rytmie z całą przyjemnością. Jest miło.
