Dwoi się i troi prezes swego "klubu", aby pozyskać... i oczarować... przed wyborami, swymi protegowanymi.
Na przodek wysłał swego "delfinka", aby ten nabujał i naobiecywał... cuda, oczywiście w przypadku zwycięstwa, bo w innym, to już raczej nie.
Ale i sam własnoręcznie - choć kontuzjowany - złapał był prezes za szpadel i jął kopać, żeby pokazać, że dla zwycięstwa jest gotów na wszystko.
A tu - na finiszu... - ponoć spadek poparcia zanotowany w CBOS-ie, w zaprzyjaźnionej z rządzącymi sondażowni. Czyli zła zmiana, taka, jak ta przewidywana w pogodzie, gdyż wyż "Wiktor" ma odejść, a nadchodzi zimny wyż "Wolfgang". Będzie się działo.
W tych okolicznościach przyrody /i innych/ możliwe, że "dobre wrażenie" poszło...