Ciężki ma orzech do zgryzienia prezes swego "klubu", bo trudno mu - szczególnie - miastowych pozyskać przy wyborach.
Namachał się człowiek szpadlem, naobiecywał, sam i twarzą kampanii wyborczej swego "klubu", czyli premierkiem, a miastowi się zbiesili i... nie uwierzyli.
A np. w Małopolsce - szczególnie górale - mu uwierzyli, bo też odkupił był prezes dla nich kolejkę w Taterkach, coby się wozili, ze swoimi "owieckami" lub z tymi, które chcą "strzyc". Bo tacy miastowi, to częściej wybierają kolejki u sąsiadów, Słowaków i... te dalsze.
No, ale co zrobić, wszystkiego mieć nie można. Póki co, pozostają więc prezesowi "Grażyny", "Janusze"... "Dżesiki" itd., za +500.
Komentarze