Podsłuchano prezesa... i wyszedł biznesmen. Chciał sobie strzelić dwie wieże w Warszawie, ale ludzie to "wilcy" i nie pozwolili mu umieścić swego wiernego... na tronie w ratuszu, więc sprawa się...
Ale pewne kroki zostały już poczynione, zatem trzeba byłoby zapłacić. I tu u prezesa zabrakło woli, chciał zrzucić problem na sąd.
Jego wierni-mierni teraz opowiadają, jaki to on kryształowy. A nawet, żeby nie podejrzewać go o bogactwo, każą zwracać uwagę "jak on chodzi ubrany" , bo też z rozwiązaną sznurówką przy bucie.
Ja bym jeszcze zwróciła uwagę, na wypychanie - przez prezesa - językiem policzka, żeby publiczność nie podejrzewała, iż ma w jamie...drogie implanty, a nie korzenie bez koron.
I tak prezes-pan musi stwarzać pozory nieudacznictwa i biedy, gdy jego ludzie ranią go. Bo, jak musiał się dziś poczuć, gdy usłyszał w TVP, iż jego zaufany... chciał całować się - po pijaku - z psem i to z suczką, gdy wiadomo, że prezes preferuje koty. Straszne.
Komentarze