a jeszcze do tego w górach, a konkretnie w Wiśle, to jest to. Niezbyt daleko od domu, więc podróż nie była uciążliwa, więc jestem zadowolona. Polecam ten rejon, to miejsce, bo warto. Za tygodniowy pobyt zapłaciłam 668 złotych i mam full wypas, tj. pełne wyżywienie, pokój jednoosobowy, codzienną rehabilitację i to nie po łebkach, więc czego chcieć więcej?
Odpoczywam od pracy, codziennych obowiązków i chwalę sobie takie małe nicnierobienie, choć wcale nie próżnuję. Staram się być aktywna. Hotel zapewnia nam też atrakcje, za kilka dni szykują się dożynki, występują różne zespoły, jednym słowem jest w czym wybierać. Lepiej nie mogłam trafić, a do tego wspaniała pogoda i pomyśleć, że głównym motywem była "ucieczka" przed ślubem sąsiadów. Z resztą nie tylko ja o tym pomyślałam, bo sąsiedzi mieszkający pode mną też postanowili na ten czas "zniknąć". Taki mały afront, bo nic lepszego nie dało się wymyślić.
Jedyny mankament, to brak internetu w pokojach, więc siedzę w sali szkoleniowej, ale już zbierają się ludzie z butelkami alkoholu, więc trzeba będzie się ewakuować.
