Pamiętam ten dzień. Trójka z Niedźwieckim i Kaczkowskim robiły płycie straszną klakę. Tak, że przed pierwszym odsłuchaniem już wszyscy uznawali krążek za wybitne arcydzieło.
No więc jak przed było wybitne to jak miałoby nie być po. No i było. Przylgnęła do niego ta opinia. Nie wiem czy zasłużona. Choć kilka utworów, wraz ze słowami, pamiętam do dziś. Na przykład “Comfortably numb”, które właśnie puścili w radiu. Ale znam też parę lepszych krążków samych Pinków.
Jakby na sprawę nie patrzeć. Wydarzenie było na tyle duże, że krótka notka mu się należy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości