Mój chomik się dochrapał. Nie wiedziałem, ze chomiki się na takie rzeczy łapią. Teraz już wiem. Wylewu dostał. Krwi do mózgu. Najpierw mi się wydawało, że to wpływ starości. Ale skonstatowałem, że przecież ma dopiero 1,5 roku. A chomiki syryjskie żyją pono do trzech lat. Jak kilka dni chodził po klatce jak śnięty i powłóczył nogami zadzwoniłem do kumpla weterynarza. No i wyszło szydło z worka. Zdiagnozował przez telefon i kazał przywieźć bydlę do siebie.
Pojechaliśmy. Jeden rzut oka (kumpel to, jak mówią, bardzo dobry konował jest) i potwierdzenie telefonicznej diagnozy. Puszka (na początku był Puszek, ale się okazało, że musi ona) dostała zastrzyk, tabletki i, po prawie dwóch tygodniach naszych płaczów i żalów, zaczyna z tego wychodzić.
Nie o tym jednak chciałem. Chodzi o to, że winna wszystkiemu jest oczywiście moja małżonka. Szanowna, zresztą. Biedaczka, czując się winna nie przekarmieniu swoich dzieci (tak się akurat przez przypadek składa, że są również moje), odbiła sobie wszystkie krzywdy na chomiku. Miał jeszcze pół koryta w orzechach i ziarnie, to moja lepsza połowa sru mu marcheweczkę, sru mu brokułki. A jak i tego było pełno to jakiś chomikowy pedigri palczy jakieś temu podobne kuriozum. No więc chomik skretyniał i żarł na potęgę. Sytuacja nie wydawała mi się wtedy aż tak tragiczna, bo miał na drugim piętrze (w przeciwieństwie do nas, nasze zwierzątko ma mieszkanie dwupoziomowe) urządzenie zwalczające nadwagę, w postaci koła, na którym mógł się, moim zdaniem, do woli wybiegać. Co zresztą robił. Ale widocznie takiej sterty żarcia jego biedny organizm przerobić nie umiał. Jedno jest pewne i potwierdził to nawet kumpel-konował. Tak dorodnych i dobrze utrzymanych chomików się już nie spotyka.
I teraz, po tym przydługim wstępie, dobrnąłem do meritum. Otóż. Dopiero to, trudne dla całej mojej rodziny, doświadczenie pozwoliło mi dostrzec wielkość i głębię działań naszego rządu. Nie tylko tego zresztą, bo poprzednie mają w tym względzie zbliżone zasługi. Pozwoliła mi ta sprawa popatrzeć na rządowe działania z innej, szerszej, nie tylko własnej egoistycznej, perspektywy. Nasze rządy, szanowni państwo, nie bez powodu nie podnoszą comiesięcznych, głodowych wypłat znajdującym się na garnuszku państwa emerytom (pomijam oczywiście zasłużonych dla obecnej władzy ubeków i innych komuchów, bo ci są, też oczywiście, z innej gliny). Architekci i budowniczowie naszego szczęścia, miejmy nadzieję, że nie wiecznego, chcą po prostu zapobiec dramatowi tych ludzi. Bo nasi rządzący są mądrzy i wiedzą, że dobrobyt i wynikające z niego jedzeniowe rozpasanie GROZI WYLEWEM! Tak jak u mojego chomika. I przed tym trzeba ludzi chronić!
“Jak nie jesz to trudniej o wylew”. Dobre, nie? Moje! Jeszcze J
Inne tematy w dziale Rozmaitości