Nie chciałbym niepotrzebnie wszczynać draki, ale coś na rzeczy jest. Po trzech latach przerwy Adam Małysz wydaje się wracać do formy zbliżonej do tej, jaką prezentował w okresach swoich największych dokonań.
Jeżeli ktoś oglądał wczorajszy konkurs skoków o Puchar Świata, a wcześniej przyglądał się skokom Polaka w tym i poprzednich sezonach, to nie będąc nawet specjalistą w tej konkurencji sportowej, zauważy diametralną różnicę między skokami naszego mistrza obecnie a tymi z dalszej i bliższej przeszłości.
Skoki narciarskie, nie tylko dzięki Małyszowi, są od lat moją ulubioną dziedziną sportu. Interesowały mnie jeszcze przed złotym medalem Fortuny. Ja się na nich może za specjalnie nie znam, ale pismo nosem zawsze czuję. I jako taki, informuję jak w tytule.
Czułem pismo nosem w 2001 roku. Co zbyt trudne, przyznaję, nie było. Nie czułem w 2002 i była, jak na ówczesne oczekiwania, porażka. W 2003 już tak łatwo przewidzieć wygranych nie było. Ale mój nos to wyczuł. Podobnie jak w 2007, gdzie już pół roku wcześniej i to w formie nie tyle zawiłej, co pozującej na artystyczną, wyraziłem swoje przeczucia. Trafne, oczywiścieJ .
No to teraz też napiszę: BĘDZIE DOBRZE. BARDZO DOBRZE!
PS.
Chyba, ze nie trafią z aklimatyzacją. Ale to już przerabiali 3 lata temu w Sapporo. Więc chyba w ciemię bici nie są.
Inne tematy w dziale Rozmaitości