Kaczmarski napisał kiedyś tak: „Długośmy na ten dzień czekali, z nadzieją niecierpliwą w duszy”. Oczywiście nie dotyczyło to rozpoczęcia igrzysk w Vancouver i było związane z nieco innym gatunkowo wydarzeniem politycznym (bo przecież igrzyska to od dawna też polityka), ale fakt jest faktem. Takie właśnie słowa oddają to, co dzieje się w sercach polskich kibiców. Czekaliśmy długo. I to nie chodzi o te cztery lata od ostatniej olimpiady w Turynie. Tu chodzi o okres niemal 10 razy dłuższy. O prawie 40-ści lat czekania na olimpijskie złoto.
W kontekście wczorajszych i przedwczorajszych treningów na skoczni w Whistler, w kontekście całosezonowych występów Justyny Kowalczyk i w kontekście doświadczenia naszego najlepszego biathlonisty można napisać jedno. Ten niemożebnie długi okres wyczekiwania MUSI SIĘ SKOŃCZYĆ W VANCOUVER.
Pełen nadziei włączę dziś przed 19-tą telewizor. Kiedy go będę po dwóch pełnych tygodniach gasił to mam nadzieję, że medali będzie cały worek. W tym niejeden złoty.
A na razie wejdźmy łagodnie w igrzyska. Udanymi kwalifikacjami skoczków.
Polska! Polska! Polska!
......
Napisałem „mam nadzieję”? Może inaczej. Jestem o tym głęboko przekonany.
Inne tematy w dziale Rozmaitości