Niby formalność, ale dokonać się dokonała. Adam Malysz wygrał dzisiaj konkurs w Wiśle. To przesądziło o tym, ze w ostatnimm szóstym, periodzie tego sezonu, czyli łącznie w 4-ch zawodach w Kuusamo i Oslo zobaczymu na starcie 7-mkę Polaków. Przyzwoite wyniki w tych konkursach pozwolą nam z kolei na „obfitą” reprezentację w konkursach letnich. A na tym, zdaje się też nam zależało. Bo w lecie będzie można nabić punktów na początek zimy i tak w kółko Macieju.
Nagada się człowiek na tego Kruczka, że hej. Ale jedno trzeba mu oddać. Za jego kadencji PZN zaczyna prowadzić mądrzejszą politykę obsadzania zawodów. Bezprzecznie. Pytanie czy to zasługa trenera czy po prostu trener jest pierwszym trenerem, któremu PZN przestaje w tym względzie bruździć. Bo nikt mi nie powie, że Kuttin albo Lepistoe byli idiotami, którzy nie potrafili stworzyć prostego do skonstruowania, nawet dla przeciętnie inteligentnego szympansa, sensownego planu obsady zawodów. Planu, którego celem byłoby to, co i teraz: zwiększenie darmowej kwoty startowej.
Taka mamy w każdym razie dotąd korzyść z trenera Kruczka, że nieco więcej chłopaków może się pokazać na międzynarodowej arenie. Oczywiście do idealu dużo brakuje, ale w porównaniu do sytuacji sprzed trzech, nawet dwóch lat jest niewątpliwie dużo lepiej.
Nie wiem, czy konieczna jest obecność Małysza w jutrzejszym konkursie. Może lepiej, żeby sprawdzić któregoś z młodych skoczków, któremu dotąd nie dano jeszcze szansy? Na przykład takiemu Zniszczołowi. Kiedyś trzeba zacząć.
A przy okazji jeszcze raz się potwierdziło, że nasi, poza Małyszem, znów mają sezon w plecy. Panie prezesie Tajner! Czas zacząć rozmawiać o nowym sezonie z Horngacherem i Niemylae. A dla Adama – Kojon ze swoim sztabem. I mamy z górki do samego Soczi.
Inne tematy w dziale Rozmaitości