No. To już w końcu wiemy kto nam zawalił igrzyska. Przynajmniej jeżeli chodzi o start kolegów Adama Małysza. Nie był to główny trener Kruczek, nie był to prezes, który Kruczka promował, nie byli to inni trenerzy kadry i nie byli to sami zawodnicy. Nie.
Jak się można dowiedzieć, na razie z różnych tam przecieków, ale za chwilę ogłoszą to z pewnością oficjalnie, głównym winowajcą i sprawcą wszelkich nieszczęść, jakie spotkały naszych skoczków w Vancouver był, ... psycholog. Tak, psycholog.
No chyba, że w tych przeciekach nie chodzi o Wódkę, Kamila Wódkę, tylko o wódkę przez małe “w”. To by nieco zmieniało sytuację.
Na razie jednak słyszy się o winnym wszystkiego psychologu. Skoczkowie sobie ze stresem pono nie radzą. Szczególnie Stoch. Jeśli tak, to może rodziców Stocha dodatkowo praw rodzicielskich pozbawić, bo oboje są, jak głosi TVP, psychologami.
Tajner broni Kruczka niczym niepodległości. Zaczyna to już na farsę wyglądać. Elementarne błędy w przygotowaniach próbuje się przerzucać na ludzi z drugiego czy trzeciego szeregu. Dobrze, że Maciusiak i Mateja przeszli do Małysza, bo może by się okazało, że to jednak oni są winni. Chociaż ja bym ich jeszcze tak kategorycznie nie wykluczał. Przynajmniej przed wygłoszeniem oficjalnych mądrości na ten temat przez niezmordowanego obrońcę Kruczka. Prezesa znaczy.
Coraz częściej ptaszki na drutach śpiewają, że Kruczkowi po niemiecko-austriackim, zakopiańskim i kanadyjskim blamażach włos z głowy nie spadnie. No to super! A ja, głupi, kiedyś tam w różnych portalowych sporach, stawałem po stronie Tajnera. Człowiek to strasznie durne bydlę jest. Jednak.
Inne tematy w dziale Rozmaitości