Nie ma lekko. Nawet zboki zaczynają to odczuwać.
Właśnie przeczytałem na wp.pl, że dwóch klientów w Mozambiku przydybano na seksie z kozą. W zasadzie standard. Nic specjalnie, w tym naszym wyzwolonym z wszystkiego świecie, nowego. Tyle, że właściciel kozy się zjeżył. I żąda, w dodatku przez sąd, dla kozy ślubu!
Ale by było, gdyby sąd taki nakaz ślubu wydał. Może wtedy inne sądy, w tym nasze, zaczęłyby traktować zboków tak, jak na to zasługują, a nie pieprzyc się z nimi jak, nie przyrównując, oni z tą kozą. Byłby to mocny argument w dyskusji, że prawo jednak zmusza obywatela (na razie tylko Mozambiku) do brania odpowiedzialności za swoje życie (na razie tylko seksualne).
W oczekiwaniu na werdykt rodzą się jednak pytania. Czy w Mozambiku dozwolone jest wielomęstwo? Wielożeństwo, owszem, słyszałem. Tyle czy w Mozambiku akurat, to nie wiem. Więc jeden problem już mamy. Nawet jeśli okaże się, że mozambickie prawo przewiduje takie rozwiązanie to zaraz pojawia się problem drugi. Który z panów będzie mężem nr 1. Znaczy tym, który jest w tym związku ważniejszy? Co w sumie może sprowadzać się do tego, że będzie częściej lub w pierwszej kolejności do ślubnej dopuszczany, choc ja bym w tym zakresie niczego nie przesądzał. No i w jakiej wierze wychowywane będą dzieci? W Marksa, w Engelsa czy w ducha Trockiego? Jeśli w ogóle MTOnZ nie wystąpi o pozbawienie ewentualnego(ych) przyszłego (ych) ojca(ów) opieki nad dziećmi?
No i było zadawać się z kozą? Problemów fura, a korzyści żadnych. Przepraszam. Zapomniałem o doznaniach.
Inne tematy w dziale Rozmaitości