Trzeba sobie powiedzieć jedno. Szkoda, że takiej mądrości jak w tym sezonie wiślak nie wykazał w kilku poprzednich.
Oczywiście kibice (myślę o KIBICACH) zawsze, gdzieś tam pod skórą chcieliby, żeby polscy reprezentanci zdobywali ile się da, a nawet jeszcze więcej. Taka nasza rola. Ale, patrząc już tylko na Małysza, nie można łapać wszystkich srok za ogon. Szczególnie jak się ma za sobą 15 lat startów na najwyższych obrotach i tysiące skoków w nogach. Circa, bo nie chce mi się liczyć.
No więc Polak odkrył na (sportową) starość prawdę oczywistą, że w sezonie olimpijskim najważniejsze są igrzyska. Długo mu to przyszło odkrywać. Ważne, że to już wie. I ważne, że są tego namacalne efekty. Zdobył w Vancouver dwa złote medale (kosmitów wyposażonych w odlotowe środki komunikacji nie z tego świata, środki z którymi nie sposób wałczyć, w tym opracowaniu się nie uwzględnia; w innych, zresztą, również się nie powinno). Przygotował najlepszą formę na najlepszą po temu okazję. Inne rzeczy nie mają znaczenia.
W takiej sytuacji słabsze występy w grudniu i styczniu jawią się nie jako porażki, ale jako droga na piedestał. Zresztą. Chyba tak najgorzej jednak nie było, skoro summa summarum, w klasyfikacji za sezon, Polak wylądował na doskonałej, piątej pozycji. Brakowało może kilku zwycięstw, ale to z powodu wspomnianego kosmity. Ponadto: ich brak zrekompensowała fantastyczna postawa na igrzyskach i w Turnieju Nordyckim, a jeszcze bardziej zrekompensuje zwycięstwo w Planicy. Tak, że tak najgorzej z tymi wygranymi nie będzie.
Pod względem ilości zdobytych w PŚ punktów jest to szósty najlepszy sezon Adama Małysza. Biorąc pod uwagę, że te pięć, w których zgromadził więcej niż w tym roku punktów, to były sezony, kiedy był w znacznie bardziej sprzyjającym skoczkom narciarskim wieku, to można powiedzieć, że Adam Małysz zaliczył doskonały sezon.
Dwukrotne mistrzostwo olimpijskie, mistrzostwo świata w lotach, wygrana w Oslo, 842 pkt, sześć pudeł i piąte miejsce w generalce PŚ, druga pozycja w TN. O czym my w ogóle mówimy? To jest genialny sezon. Dzięki, Adam.
….
A w przyszłym roku to proponuję się skupić tylko na MŚ w Oslo. I na niczym więcej. No chyba, że się okaże, że chłopaki od początku zdzierżyć nie potrafią i można spokojnie Nykaenena przegonić. Też by było piknie. Ale to w trzeciej kolejności odśnieżania.
Inne tematy w dziale Rozmaitości