HareM HareM
75
BLOG

Polskim skoczkom właśnie sprzątnięto sprzed nosa dobrego trenera

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 7

Polityka PZN, czyli zasadniczo jej prezesa, jest konsekwentna. I konsekwentnie przynosi opłakane skutki.

Apoloniusz Tajner zdaje się robić wszystko, aby polskie skoki nie prezentowały się nigdy w żadnym razie lepiej niż za jego trenerskiej kadencji. W tym celu, między innymi, trzyma na szkoleniowym swojego akolitę Łukasza Kruczka. Łukasz Kruczek, jaki jest, każdy widzi. Polacy, od trzech lat prowadzeni praktycznie przez niego, nie odnoszą żadnych sukcesów. Marnują swoje wcale nieprzeciętne umiejętności, osuwając się w mizerię. Od wielkiego dzwonu pokaże się Kamil Stoch, reszta skacze po to, żeby Polska nie zginęła.

Dobrym wyjściem z tej, było nie było, smutnej sytuacji było zatrudnienie dobrego i stosunkowo młodego, a jednocześnie doświadczonego trenera z zagranicy. Tym bardziej, że ci, którzy w tej chwili stanowią ¾ pierwszej reprezentacji to właśnie długoletni takich trenerów, m.in. Stefana Horngachera. Takim świetnym kandydatem wydawał się być doskonały Pekka Niemylae. Fin z totalnej beznadziei i niewyobrażalnej zapaści, w jakiej znalazły się kilka lat temu (organizacyjnie poniekąd tkwią w niej chyba do dziś) skoki francuskie, nie tylko przywrócił je do żywych, ale spowodował, że Emanuel Chedal już drugi rok znajduje się często w czołówkach poszczególnych konkursów oraz całego cyklu PŚ, a swój poziom znacznie podnieśli inni zawodnicy tego kraju. Dwa lata temu z bardzo dobrej strony pokazywał się Dawid Lazarroni, w tym roku w końcówce sezonu świetnie skakał Savoie-Descombes.

Niemylae wyprowadził Francuzów na prostą, ale jednocześnie mówił głośno o tym, ze kontraktu odnawiał nie będzie. Można go było zakontraktować. Pewnie nie za małe, ale też nie za nie wiadomo jakie pieniądze.

Oczywiście PZN tego nie zrobił. I już nie zrobi. Swojego rodaka zatrudnili Finowie. A my? Będziemy się gzić w sosie własnym. Z Kruczkiem na pierwsze danie i z równie świetnym trenerem kadry młodzieżowej Celejem na deser. A jak, przez przypadek i jedynie dzięki swojemu wielkiemu talentowi, któryś z młodych Polaków odniesie w przyszłym sezonie jakiś sukces to pan Tajner zakomunikuje nam, że to właśnie wynika z licznych przewag polskiej myśli szkoleniowej. Pod jego batutą zresztą. Bo, jakby kto pytał, to sukcesy Adama Małysza, to z geniuszu obecnego prezesa się wzięły. Zapytajcie Szaranowicza z ferajną. Oni Wam to potwierdzą.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Rozmaitości