Z mojego, subiektywnego, punktu widzenia, oczywiście. No bo jakby trzeba wskazać faworytów do awansu już dziś, to ewidentnie są nimi Inter i Bayern. Niemcy przystąpią do rewanżu wzmocnieni brakiem człowieka z blizną. Na marginesie to takie typy jak on mają szczęście, że szefem UEFA albo FIFA nie jestem, na ten przykład, ja. Pierwszą moją decyzją na tym stanowisku byłoby to, że za takie faule byłaby co najmniej roczna dyskwalifikacja, a w wypadku recydywy – pięć lat. I by się cham, jeden z drugim, nauczył. Ktoś widział ten faul na bramkarzu w lidze austriackiej i to złamanie? Makabra! Sorry za przydługą dygresję, alem to musiał z siebie wyrzucić. Człowiek wrażliwy jest, to się wywnętrzaJ .
Wracając do tematu. Jak napisałem Bawarczycy zagrają bez Ribery’ego. Ale za to z Holendrem, co niweluje ich przewagę. O ile Francuz jest bez formy (choć wczoraj, do faulu, pokazał parę dobrych zagrań) to Van Bommel to jest zwykły rzemieślnik. Wyrobnik. Tyle, że obecny futbol w dużej mierze na takich fizolach stoi. I potem się dziwić, że Barcelona jest tylko jedna. Zresztą. Między innymi dlatego, że poszła po rozum do głowy i wyrzuciła Van Bommela. Olimpique grał wczoraj tak średnio na jeża. Przynajmniej w tym czasie jak jeszcze, z nudów, nie zasnąłem. Drugiej połowy prawie nie widziałem, to nie wiem. W każdym razie nie widziałem wśród Francuzów gracza, który byłby w stanie pociągnąć resztę za sobą i poprowadzić zespół do zwyciestwa. Nie bardzo wiem jak oni mogli wygrać dwumecz z Bordeaux. Przecież mistrz Francji nie może być jeszcze słabszy.
Barcelona musi strzelić Interowi dwie bramki nie tracąc żadnej. Hmm... Jest to oczywiście w stanie zrobić. Tylko co na to Mourinho? Jedno jest pewne. Jeden z jego asów z rękawa na pewno odpadnie. Rewanżu nie będzie sędziował kumpel Portugalczyka. Ale pozostaje jednak kilka innych atutów. Sam Mourinho, tradycyjnie duże umiejętności defensywne włoskich zespołów, konieczność odkrycia tyłów przez Barcę, brak Puyola. Nie wiem. Dla sportu byłoby świetnie, gdyby do finału awnsowali Katalończycy. Dla mojego samopoczucia również. Szczególnie w kontekscie tego, co obiecałem przed meczem w Mediolanie. Natomiast wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują na to, że w Madrycie zagrają Włosi z Niemcami. I to ciekawe nie będzie.
Dlatego idę do buka i postawię na finał Barcelona-Lyon. Va banque. Nie ma zmiłuj. Co to za przyjemność wygrać stawiając nie na tych, z którymi sympatyzujemy?
Inne tematy w dziale Rozmaitości