Przez jakiś okres jakbym o tym zapomniał. Ale wczoraj znów zdałem sobie z tego sprawę.
Po prostu. Żona kupowała przy mnie białą koszulę. No po co komu biała koszula, prawda? I jeszcze męska z kołnierzykiem w okolicach 40. Młodszy zstępny mi odpadł w pierwszym przesiewie. Nie ma 182 cm. W drugim odpadłem ja, bo powinienem coś wiedzieć przecież, 182 cm też nie mam, a ponadto 40-tkę to nosiłem jakie 20 lat wstecz. Poglówkowałem, bo przecież nie będę żonie od razu niebezpiecznych, dla nas obojga, pytań zadawał. Wyszło mi koło ratunkowe. Dla żony i dla mnie (człowiek to do końca ma nadzieję). Że to niby pierwszy młody musi ma to dostać. No i zachodziłem chwilę niby z jakiej paki, bo młody białe koszule traktuje z równym respektem jak ja, i on zresztą też, prezydenturę Lecha Wałęsy. I nagle eureka! Młody zaczyna we wtorek przygodę z maturami.
I w tym momencie nogi się pode mną ugięły. Ale nie z powodu jakiejś tam matury. Co to, to nie. Po to ma głowę, żeby se radził. W każdej sytuacji. Nawet w takiej, którą opinia publiczna uważa za stresującą, co nie zawsze jest prawdą. I nawet wtedy, kiedy głównym kandydatem na prezydenta jest Bronisław od IPN-u Komorowski. One się ugięły jak sobie przypomniałem ileż to lat minęło od moich egzaminów maturalnych. I że ten czas, który od tamtej pory upłynął, jest znacznie dłuższy niż ten, który miał miejsce między urodzinami a maturą.
Jeszcze jedna refleksja mnie naszła. Zastanawiam się czy kiedy mój syn spojrzy z perspektywy 30-tu lat na swoje pomaturalne życie, też będzie odnosił wrażenie, że jednak ta otaczająca go w tym okresie rzeczywistość mogła być zdecydowanie bardziej sprzyjająca. Jemu, jemu podobnym i jemu niepodobnym. Miejmy nadzieję, że nie bedzie odnosił. Tylko jak tu być optymistą w dniu, w którym Bronisław II ukręca głowę IPN-owi, a Donaldinho po raz kolejny próbuje wszystkich przekonać, że prawda czasu to prawda ekranu. Oficjalnego. I że najważniejsze jest to, żeby Rosja rosła w siłę a Putin wiecznie czuł się bezkarnym.
Inne tematy w dziale Rozmaitości