HareM HareM
35
BLOG

Ta ostatnia minuta...

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 12

Jak to się w tym świecie wszystko w jednym ułamku sekundy zmienia. Wczoraj, o godzinie 20.45 czasu środkowoeuropejskiego, Wisła Kraków miała nad Lechem Poznań trzy (słownie: trzy) punkty przewagi. W tabeli pierwszej ligi zwanej, nie wiedzieć czemu, ekstraklasą, jakby się kto pytał. O godzinie 20.47 już ich nie miała, co więcej od tej pory ma w niej 1 punkt straty.PS

Mnie, przyznam szczerze, to specjalnie nie martwi. Nawet, bym powiedział, wręcz przeciwnie. Lech nie jest może zespołem, o którym kibic może marzyć, ale jednego odmówić mu nie można. To są, jakby to powiedział największy jajcarz wśród komentatorów byłej PRL, fajterzy. Czasem może i grubo ciosani, jednym słowem drwale (przynajmniej część graczy Lecha nie powinna się za te słowa obrazić w żadnym wypadku), ale o jedno ich posądzić nie można. O ciamciaramciość. A taką Wisłę, na ten przykład, to i owszem. Mimo, że niby pełno w niej gwiazdorków. A może właśnie dlatego.

Tym, którzy w rezultatach końcowych dwóch najważniejszych meczów przedostatniej kolejki wietrzą spisek pragnę oznajmić, że nawet gdyby posądzać kogoś o ustawienie wyniku w Chorzowie (co nawet w świetle końcowego wyniku derbów Warszawy wydaje się, przynajmniej mnie, nieprawdopodobne), to już posądzanie Jopa Mariusza o celowego samobója haczy o idiotyzm. Nie mówiąc już o tym, że stawianie tego problemu po obejrzeniu spotkania Legia-Wisła to już nic innego jak hipokryzja.

Oczywiście do końca rozgrywek jeszcze kupa czasu. Każdy zespół musi rozegrać całe 90 minut. To jest bardzo dużo czasu. Dla Lecha to będzie bardzo trudna próba. Zagłębie gra całą wiosnę dobry futbol i ciężko sobie wyobrazić, żeby na sam koniec tego nie zrobiło. A Micański może strzelić gola w każdej chwili. Czasem i z niczego. Ponadto Wisła zadania tym razem na pewno nie ułatwi. Choć dopiero teraz, ale będzie na 100% gryzła trawę. Odra jest już praktycznie bez szans, więc jej opór tez będzie mniejszy niż byłby, gdyby we wtorek , na ten przykład, wygrała.

Mimo to wszystko jestem pewny mistrzostwa Lecha. Choć, po jego meczu z Wisłą, przyznaję, na chwilę wierzyć przestałem. Może dlatego, że nie jestem ostatnio specjalnie zaangażowany uczuciowo w piłkę nożną ze szczególnym uwzględnieniem dzi8ału krajowego. A obliczenia dokonywane po meczu Wisła- Lech w oparciu o rachunek prawdopodobieństwa nie pozostawiały, wydawałoby się, złudzeń. Na szczęście nie wszystko w życiu podlega regułom rachunku prawdopodobieństwa. Albo sondażom. Na przykład. Co też zalecałbym, przynajmniej co niektórym, wziąć pod uwagę. Ale to tak na zupełnym marginesieJ

PS 

Tym, którzy zarzucą mi, że z tym moim typowaniem mistzra Polski to może być tak samo jak z typowaniem zwycięzcy dwumeczu Barcelona-Inter odpowiadam. Saper myli się tylko razJ .

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Rozmaitości