Nie jestem aż taki ortodoks, żeby bez konkretnego powodu zatruwać ludziom życie skokami narciarskimi w środku maja. Szacunek dla określonej pory roku się ma i zasadniczo się go okazuje. Znaczy się ja, niby.
Więc spróbuję krótko choć, uważam, powód jest do bardzo długiego tekstu. Rozumiem jednak, że Mundial za pasem, ligi finiszują, lekkoatletyka ze snu się budzi, a Niesiołek z Bartoszką do reszty idiocieją, więc jest kupa ciekawych rzeczy. Że o innych sportowych tematach nie wspomnę.
Tajner Apoloniusz zrobił to, czego się po nim spodziewałem, ale w co cały czas, mimo wszystko, nie chciałem uwierzyć i liczyłem, że się nie stanie. Ale się stało. Przy okazji ogłaszania kadr na kolejny sezon podano również obsadę sztabów trenerskich. No i wyszło, że trenerzy obu kadr, panowie Kruczek i Celej, pozostają na stanowiskach.
Cóż. Wygląda na to, że przez następny okrągły sezon czeka nas znowu liczenie na wyjątkowy talent wiecznie młodego, 33-letniego, Adama Małysza. A potem jakiś tuman napisze w podsumowaniu sezonu, że nie mamy, poza Małyszem, żadnych godnych uwagi skoczków narciarskich.
Tumanie! Takie Małysze rodzą się na świecie raz na 20 lat. Żeby przyszli na świat w jednym i tym samym kraju, to prawdopodobieństwo jest znacznie mniejsze. Natomiast Stochy, Grzegorze Miętusy czy Murańki rodzą się częściej. Też mają spory talent. Na tyle duży, żeby móc należeć do czołówki światowej. Na tyle jednak mniejszy niż Małysz, że wymagają współpracy z dużej klasy trenerem. Taki, a nie inny, skład trenerów polskiej reprezentacji na ten sezon, przekreśla praktycznie szanse tych skoczków na zajmowanie miejsc w ścisłej czołówce konkursów PŚ, MŚ czy MŚJ. Chyba, że ich talenty okażą się jednak na miarę Małysza. Bo inaczej w przyszłym sezonie trudno sobie jakiekolwiek ich sukcesy wyobrazić.
Jeszcze raz sorry za ten zimowy wtręt. Się poprawięJ .
Inne tematy w dziale Rozmaitości