Nie znam się na piłce mniej więcej od 25 lat. Czyli na tyle długo, że mogę sobie pozwolić na kilka nieprofesjonalnych uwag. Co też zaraz nastąpi.
Po raz pierwszy od czterech lat oglądnąłem w jeden dzień dwa pełne mecze. Były o różną stawkę i na różnym, chyba, poziomie. Ale oba mi się podobały. Szczególnie pierwszy. Wbrew opinii malkontenta Patyry był całkiem do rzeczy. Sytuacji było multum. Można by obdzielić, na przykład, ze sześc meczów Wisła-Lech. Każdy mecz ma być dla widzów. Przynajmniej z mojego punktu widzenia. A ten był. Świetne sytuacje, wspaniałe parady bramkarza, szybkie tempo gry, błędy obrońców. Wszystko było. Sędzia wiedział kto ma wygrać, fakt. Ale akurat wyniku na pewno nie wypaczył, choc widać było, że był na to gotowy w każdej chwili i gdyby trzeba…
Drugie spotkanie też mnie zaskoczyło in plus. Spodziewałem się totalnego antysportu, a tu proszę. Przyjemne zdziwienie. I to z obu stron. Grali chłopaki na tyle widowiskowo, że pod koniec spotkania przestało mi nawet przeszkadzać, że to Niemcy z Włochami finał grają. I że Van Gaal z Mourinho. Nigdy bym nie przypuszczał, że Eto zgodzi się na taką rolę jaką ma w Interze. A on nie tylko się godzi, ale jeszcze wspaniale się w niej odnajduje. Nie lubię Niemców, ale trzeba Bayern pochwalić. Byli jak Pogoń. Słabsi, ale walczyli do końca.
Na koniec o tym, co najbardziej różniło te mecze. Byli to pan Webb i pan Małek. Webb jest najbardziej krytykowanym w Polsce arbitrem, a Małek ma opinię jednego z najlepszych w Polsce. Bez komentarza.
Jagiellonia:1
Bayern:0
Inne tematy w dziale Rozmaitości