Jeszcze mam przed oczami finał poprzednich mistrzostw. Najbardziej utkwił mi w pamięci strzał Zidane’a z główki. Ten wprost w Materazziego. Bo sam finał to tak średnio. Dużo przyjemniejszy w odbiorze był półfinałowy mecz Włochów z gospodarzami turnieju. Albo spotkanie Niemców z Portugalią.
Tak BTW zupełnie, to myślę, ze finaliści niemieckiego Mundialu tym razem będą, używając żargonu lekkoatletów, oglądali plecy rywali. W żaden sposób nie mogę ich dostrzec wśród tych, którzy w RPA osiągną znaczący sukces. Ale ja się często mylę, więc się proszę, tym co napisałem wyżej, nie przejmować.
Przyznam szczerze, że zasadniczo wisi mi, kto ten Mundial wygra. Chciałbym natomiast, żeby było tak jak w latach 1858, 1970, 1982, 1986, czy 2002. Żeby mistrzostwa wygrał zespół który, przynajmniej od drugiej rundy, będzie jednocześnie grał najładniejszą i najbardziej skuteczną piłkę. Żeby mistrzem ani nawet jakimś ćwierćfinalistą nie została drużyna zawdzięczająca swoje awanse sędziom, wywierającym naciski sponsorom i innemu robactwu. Jednym słowem, żeby zwyciężył prawdziwy futbol!
I proszę mi tu od razu nie zarzucać, że to jest w takim razie międzywierszowe kibicowanie Hiszpanii, Argentynie i Brazylii. Nie jest! Są wszak jeszcze inne zespoły, które grają w piłkę pięknie dla oka. A nawet dla obu oczu. A nawet jak ich w tej chwili nie ma, tych zespołów znaczy, to nie znaczy, że się nie mogą pojawić. I wtedy, od razu, jeszcze bardziej mi będzie wszystko jedno, który z nich wygra. Ważne, żeby pozostawił po sobie najlepsze wrażenia.
No i żeby te afrykańskie ersatze trąbek nie zakłóciły nikomu przyjemności oglądania spotkań. Co, podobno, nam grozi.
Wszyscy pracodawcy w Polsce płaczą kiedy się u nas zbiera na przedłużony weekend. Że niby 4 albo i 5 dni żaden, którego zatrudniają, na nich nie robi. Ale teraz to dopiero będą mieli. Szykuje nam się przedłużony monthend. Od 11-tego do 11-tego. I kto im, nieszczęsnym biedakom, zwróci kasę?
No to módlmy się, żeby nam się podobało. Let's start!
Inne tematy w dziale Rozmaitości