Okazuje się, ze trener reprezentacji Polski w najpopularniejszej dyscyplinie sportowej zajmuje się nie tylko akcentowaniem swych politycznych preferencji. Oprócz podpisywania akcesji i aktywnego uczestnictwa w kółku różańcowym im. Bronisława Kandydata Komorowskiego, selekcjoner kadry udziela równie niezobowiązujących jak to pierwsze zajęcie, porad piłkarzom. Jak podaje “Futbol news” rady te polegają na sugestiach z kim podpisać umowę, z kim nie, z kim ją zerwać i gdzie zdecydować się grać.
A potem się człowiek dziwi, że zbieramy od Hiszpanów jak Gołota od Lewisa i nie możemy wygrać u siebie z takimi kelnerami jak Finowie. A jak ma być inaczej skoro główny odpowiedzialny za wyniki ma inne, ważniejsze, zajęcia i nie ma czasu na takie marginalne sprawy jak wykonywanie swojego zawodu?
PS
Jedna ważna uwaga. Autor tego przecieku, dziennikarz sportowy Paweł Zarzeczny, też ma swoje liczne grzeszki i nie do końca jestem pewien czy pisze to, co pisze bez jakiegoś określonego powodu. Z drugiej strony nie pamiętam jednak by cokolwiek, co napisał Zarzeczny nie miało oparcia w rzeczywistości. Cele Zarzecznego są niekoniecznie zbieżne z deklarowanymi, ale jak już coś napisze to można to przyjąć nie tylko za fakt prasowy. Teraz dziennikarz pisze, że chodzi mu o dobro polskiej piłki nożnej. I ja to w dobrej wierze przyjmuję. Bo głównym zajęciem trenera reprezentacji winno być takie przygotowanie i dobór piłkarzy, żeby cały kraj nie musiał się pod stół ze wstydu chować. Smuda, jak na razie, tego warunku nie spełnia. Więc niech się zajmie swoją robotą. Robotą, za którą mu się słono płaci. A jak nie to niech się zwolni.
Inne tematy w dziale Rozmaitości