Zacznę może od tego, że dalej nie wyobrażam sobie, żeby Iberyjczycy nie znaleźli się w fazie pucharowej mistrzostw. Z prostej przyczyny. Skoro mają te mistrzostwa wygrać to siłą rzeczy z grupy wyjść muszą. Tak na zdrowy rozum przynajmniej, prawda? Choć z drugiej strony na ten zdrowy rozum, to Barca powinna bez wysiłku wygrać z Interem, a Komorowski przegrać wczoraj w sądzie. A jak było, wiemy.
Nie do końca jestem upoważniony do zabierania głosu, bo mogłem oglądać tylko pierwszą połowę meczu. Gdyby się jednak opierać tylko na tej połowie, to trzebaby stwierdzić, że to był mecz dużo bardziej jednostronny niż pierwsza połowa meczu Brazylia–Korea POłnocna. A niby Szwajcaria od be-Koreańczyków lepsza.
Hiszpanie zagrali w tej pierwszej połowie zupełnie, jak na występ inauguracyjny, przyzwoicie. I mieli, jak pamiętam, dwie doskonałe sytuacje, których zwyczajnie nie wykorzystali. Gdyby to zrobili końcowy wynik mógłby oscylować w okolicach tego z Polską. Mimo, że Hitzfeld się tak chełpił taktyką. Po meczu, rzecz jasna.
Wypadki się zdarzają. Beenhakkerowi zdarzyło się zwycięstwo z Portugalią, del Bosque porażka ze Szwajcarią. Od następnego meczu wszystko powinno wrócić do normy. Z tym, że Chile to jest dobrze poukładana drużyna. Dużo lepiej niż Szwajcaria, moim zdaniem. Skromnym. Dlatego chcąc awansować Hiszpanie muszą strzelić dużo bramek Hondurasowi i wygrać z Chile. A Chile musi pokazać Szwajcarii gdzie jej miejsce w szeregu. I tak też to, chyba, będzie.
I miejmy nadzieję, że od nastepnego meczu Hiszpania będzie przypominac Barcelonę z meczu z Arsenalem, nie z Interem. Co będzie korzystne dla nas wszystkich. Koneserów, znaczy:)
Inne tematy w dziale Rozmaitości