HareM HareM
567
BLOG

Chodzenie po górach wymaga ofiar

HareM HareM Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Musiało przelecieć dwadzieścia z górą lat, żebyśmy się z moim pierworodnym zdecydowali pójść razem w góry. Nie, żebyśmy wcześniej nie chodzili. Owszem. Jak się trafiło, że był z rodziną na wczasach (rzadki przypadek, bo on przecież ze zgredami jeździł nie będzie) albo na chwilę na nie dojechał, to tak. Ale wyszło się z „bazy” na parę godzin i w ten sam dzień się wróciło.

A tym razem było inaczej. Przez internet i aklamację obaj podjęliśmy w krótkiej chwili zgodną decyzję. I pojechaliśmy. Na cztery dni!

Najważniejsze. Wytrzymaliśmy to psychicznie i nikt się z nikim zasadniczo nie pogryzł, co przy naszych charakterkach i biorąc pod uwagę fakt, że spędziliśmy twarzą w twarz prawie 100 godzin, łatwe nie było.

Korzyści z tej wyprawy są liczne. Fundamentalne, nawet bym powiedział. Ale ponieważ dotyczą głównie nas dwóch to nie będę się tu specjalnie wywnętrzał. Generalnie pisząc porozmawialiśmy o wielu rzeczach, o których nie było nam dane gadać wcześniej. I okazało się, że te nasze poglądy, nie zawsze rzecz jasna, mogą być w wielu miejscach nieco zbieżne. A jeśli nie mogą to można na stanowisko drugiej strony patrzeć z innej perspektywy niż dotychczas. To bardzo ważne. A w rodzinie chyba szczególnie.

Są też, jak to w życiu bywa, również straty. Obydwie dotyczą mnie. Już pierwszego dnia zupełnie rozwaliłem kolano nogi prawej. Upadając na jakieś paskudne gołoborza. Było z górki. Nic przyjemnego. Dobrze, że niosłem wtedy akurat dwa plecaki (jeden na plecach, drugi na brzuchu) bo nie wiem jakbym wyglądał. Druga rzecz jest pochodną pierwszej. Na trzeci dzień czterogłowy drugiej nogi (prawdopodobnie ze względu na oszczędzanie kończyny kontuzjowanej wcześniej)  nie wytrzymał. W połowie trasy. I z zupełnie nadwyrężonym i mocno naciągniętym mięśniem musiałem iść parę godzin z Salmopola na Przysłop. I cały dzień dzisiaj. Nie było wyjścia. Nogę mam sztywną i pewnie przez kilka dni będzie podobnie. W pracy trzeba będzie wziąć chorobowe, żeby odpocząć po urlopie. Nie wiem tylko jak to przetrzyma mój osobisty szefJ.

Ale nie żałuję. Obiecaliśmy sobie z młodym, że za rok powtórzymy numer. Tyle, że będziemy w tych naszych marszach bardziej brać zamiary na siły, a nie odwrotnie. Szczególnie ja. W końcu bycie zgredem ma swoje konsekwencje.
HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości