Niewyobrażalny rekord słynnego „jamnika” z Monachium, Gerda Muellera, przeszedł do historii. Mimo, że wydawał się nie do pobicia. No bo jak można, na zdrowy rozum, strzelić więcej niż 85 goli, w meczach na najwyższym poziomie, jednym roku kalendarzowym?
Od kilkudziesięciu minut mamy jednak nowego rekordzistę. Oczywiście jest nim Leon Messi. Media od miesiąca, nie mając co robić, wieszczyły że Argentyńczyk go pobije. Tydzień temu zbliżył się do wyniku Niemca na jedną bramkę. Wtedy już absolutnie wszystkie tytuły pisały na jego temat. I trzy dni później, w trakcie meczu z Benfiką, Leona zniesiono na noszach. Cały ten hałas i bicie piany mogły się okazać na nic. Na szczęście, głównie dla mediów i pismaków, Leon ozdrowiał. I dzisiaj dokończył dzieła. Strzelił kolejne dwie piękne bramki. Prawie zawsze zresztą strzela piękne. A to nie wszystko, bo jeszcze kilka meczów ligowych w tym roku przed nim. Więc ten rekord może wyśrubować i do dziewięćdziesiątki.
Leoś jak Leoś. Strzelił i za chwilę zapomni. Gorzej z dziennikarzami. Ci będą mieli używanie do następnego rekordu. I nie dadzą człowiekowi od siebie odpocząć.
Inne tematy w dziale Rozmaitości