I, co nieco, tak bym to określił, przedwczesne.
Po takim, a nie innym, występie Justyny w próbie przedolimpijskiej wikingowe media postawiły na niej krzyżyk i ogłosiły jej szybki schyłek. Co więcej. Panie Bjoergen i Johaug porozdzielały już między siebie wszystkie złota w Val di Fiemme. I dobrze. Niech teraz trzęsą porami.
Przy czym dla jasności. Bjoergen dzisiaj pokazała, że też jest bardzo mocna. A trasa we Włoszech nie musi aż tak być pod Polkę dopasowana jak ta dzisiejsza. Wiec skóry na niedźwiedzi na razie dzielić nie ma co. Zostawmy to Norwegom. Jak to tak lubią to niech to sobie dalej robią. Zobaczymy z jakim skutkiem.
Natomiast jedno już można napisać. Skoro Polka tak dobrze wypadła w sprincie to na dystansie też nie powinno być najgorzej. Tym klasycznym, rzecz jasna. Jak powinno być w łyżwie pokaże, być może, jutro.
W każdym razie. Jest dobrze. Żeby jeszcze tylko, tfu, tfu, smarowacze dopisali i można jechać w przyszłym tygodniu po medale. Może i po worek.
Inne tematy w dziale Rozmaitości