O ile po sprincie można to było w miarę spokojnie przełknąć to tym razem już się miarka przebrała. Dwa dni temu Justyna sama się pozbawiła medalu. I nieważne, przynajmniej z naszego punktu widzenia, czy Norweżki były naćpane czy też niekoniecznie. I tak medalu dla Polski by nie było.
Tym razem jednak bezczelność tej nacji sięgnęła zenitu. Oni już nie tylko dokarmiają Bjoergen i Johaug. Rozbestwieni brakiem jakiejkolwiek przez ostatnie trzy lata reakcji FIS, Norwegowie postanowili , że tym razem spróbują nafaszerować całą reprezentację jednakową dawką.
Teraz w zupełnie innym świetle można odczytywać mającą miejsce przed kilkunastoma dniami deklarację Norweżek, że rozdzielą między siebie wszystkie złote medale w biegach. To nie była bezczelność ani gra taktyczna. To było stwierdzenie oparte o głęboką wiedzę przekazaną przez trenerów i lekarzy.
Który to już rok jest tak, że zdecydowanie najlepsza biegaczka narciarska świata nie wygrywa najważniejszych zawodów. Nie da się już na to, po prostu, patrzeć. Obawiam się, że tak będzie już prawie zawsze. Lobby, które ten układ wypracowało i teraz podtrzymuje, jest na tyle silne, że nic i nikt nie jest w stanie go ruszyć. A jak ono nie pęknie to będzie ciągłe status quo.
Jeśli kiedyś coś w tym rypnie, to tylko i wyłącznie na zasadzie Lance’a Armstronga. Przy czym byłbym ostrożny. Europejczycy są dużo bardziej zakłamani od Amerykanów. Dlatego to co tam, tak czy siak, wychodzi na światło dzienne, na Starym Kontynencie może ugrząźć pod dywanem na zawsze.
Wielkie brawa dla Justyny. Nasza mistrzyni znów okazała się najlepsza. Szkoda, że nie w kategorii open. Ale, jak mówię, z robotami człowiek wielkich szans nie ma. I to było dzisiaj widoczne jeszcze bardziej niż dwa lata temu w Oslo. Po prostu. Technika idzie naprzód.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
