HareM HareM
508
BLOG

Przy okazji historycznego medalu

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 19

Kto czasem czyta moje wypociny ten wie, że trudno mnie nazwać zwolennikiem wszelkiej maści konkursów drużynowych. Bez względu na dyscyplinę. Uważam je za alibi stworzone sobie przez trenerów i działaczy bardzo silnych w danej dyscyplinie reprezentacji, którym ewentualnie nie pójdzie w zawodach indywidualnych. Nie pisząc już o tym, że jest to dla takich państw bardzo łatwy i tani kąsek do powiększenia medalowego stanu posiadania.

Nie zmieni w żaden sposób tej opinii brązowy medal naszych skoczków, choć w tym wypadku pierwszy z wymienionych powodów nie ma racji bytu. Drugi w zasadzie też, bo ten „kąsek” był wyjątkowo trudny do zdobyciaJ. Skoro już jednak te nasze chłopaki ten medal wywalczyły, to parę zdań na ten temat.

Po pierwsze. Jest, na pierwszy rzut oka, swoistym paradoksem, że ten medal Polska zdobyła w sytuacji kiedy zdecydowanie najlepszy w historii skoczek naszego kraju, a może i świata, przestał uprawiać skakanie na nartach. Ja jednak uważam, że nie jest. To jest nic innego jak efekt wyśmiewanej przez wielu „małyszomanii”. Małysz spowodował, że wielu chłopaków z Podhala, Beskidów, Karkonoszy, a nawet z Bieszczadów połknęło bakcyla. I teraz, po 12 latach od „wielkiego wybuchu” przychodzą efekty. Że późno? Nie późno. Tyle właśnie, mniej więcej, trzeba. Może nawet więcej, bo Stoch nie do końca jest wytworem „małyszomanii”. Kiedy wybuchła, on już w skokach, w jakiś tam sposób, funkcjonował. Jest jednak nie do przecenienia, że mamy kogoś, kto indywidualnie jest w stanie, choc w części, nawiązać do sukcesów dawnego mistrza. To rodzi nadzieję na dalszy dynamiczny rozwój dyscypliny. A co jest tego pochodną – wiadomo.

Po drugie. I tu już nawiążę do samego konkursu. Jest rzeczą, w historii skoków przynajmniej, niebywałą żeby, w ponad godzinę po zaistnieniu takiego faktu, FIS nie potrafił zweryfikować i podać do publicznej wiadomości prawdziwych wyników zawodów. W FIS bierze za to pieniądze cały sztab ludzi. I żaden z nich nie zauważył tak oczywistego błędu? Czyli, że gdyby nie dociekliwość, a może bardziej spostrzegawczość Thomasa Morgensterna to rzeczywiści zdobywcy medalu byliby go pozbawieni? Nie chce mi się w żaden sposób wierzyć, że w roku 2013, kiedy kolejność w zawodach wyznaczana jest za pomocą komputerowych przeliczników, mogło dojść do takiego blamażu. Które to słowo jest w zaistniałej sytuacji i tak, uważam, wyjątkowym eufemizmem.

Po trzecie. Ten cały burdel z tajemniczym dodaniem Norwegom punków świadczy niewątpliwie również o tym, że przepis pozwalający trenerom na decydowanie o obniżeniu swoim zawodnikom belki ze względów taktycznych oprócz tego że, tak naprawdę, wypacza wyniki zawodów to jeszcze nie pozwala nikomu, w tym sędziom, nadążać za wydarzeniami na skoczni. Wniosek powinien nasuwać się sam. Natychmiastowe zniesienie tego przepisu. Bez czekania na koniec sezonu.

Po czwarte. Z polską ekipą skoczków do Val di Fiemme pojechała horda trenerów i działaczy. Czy w dobie, kiedy Justynie Kowalczyk, oficjalnie i w majestacie prawa, odbiera się przynależne jej jak psu buda złote medale i w sytuacji kiedy nie wszyscy, na szczęście, wymazali z pamięci liczne „pomyłki” FIS na niekorzyść Adama Małysza (o pomniejszych polskich skoczkach nie wspominając), ekipa pana Tajnera nie powinna takich rzeczy nieustannie monitorować? Kto ma pilnować polskich interesów na MŚ we Włoszech? Bo wychodzi, że jedynym, który to robił był Morgenstern! Nie słyszałem, żeby go ktoś u nas oficjalnie w tej roli zatrudniał. A czy pan Tajner uważa, że gdyby chodziło o jego kraj, a nie Norwegię, to Austriak też by to „wyłapał”?

Po piąte i ostatnie. Tak jak mnie te wszystkie wyniki konkursów drużynowych niespecjalnie rajcują, tak stwierdzam, że przyjemnie było po raz pierwszy popatrzeć, a skoki oglądam od wielu lat, jak polski zespół do ostatniej chwili próbuje na najważniejszej imprezie sezonu wyrwać medal. I to było, dla mnie, może bardziej optymistyczne od samego medalu. Bo, jak już wspomniałem, te drużynowe medale to o d… roztrzaść są. Nawet jak są historyczne:).

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Rozmaitości