Wyryćkał lisek kotka na sianku przy płotku
I pyta: „Jak oceniasz ten mój wyczyn, kotku?”
„Cóż”, odrzekł kotek smętnie,
„Przez tydzień nie będę mógł siedzieć”.
„Ale gdyby nie Ty, to by mnie wyryćkał niedźwiedź”.
Zerżnąłem wstęp z klasyka, ale dokładnie tak można, w największym skrócie, streścić mecz Dortmundu z Malagą. Do 90-tej minuty.
I później jakiś „cud mniemany”, którego w dodatku nie widziałem, bo mi się internet zaciął.. Niemcy zdecydowali jednak, że wolą być ryćkani i przez liska, i przez niedźwiedzia. Okazuje się bowiem, że to nie jest taki zły interes.
Piszczek z Błaszczykowskim udowodnili, jak to często zresztą czynią, że są piłkarzami wyjątkowo przeciętnymi. Wygrał zespół, któremu się to zwyczajnie nie należało. Do czasu kiedy oglądałem, zaznaczam. Czyli do 90-tej minuty. Z trenerem, który nie miał pomysłu na zwycięstwo. Żadnego.
Dlatego nie przepadam za piłką. Tu bardzo rzadko kiedy wygrywają najlepsi. A o to powinno chyba w sporcie, i w życiu też, chodzić, nie?
PS
Jeszcze będą jaja, jak w półfinale niedźwiedź, ni stąd ni zowąd, zamieni się rolami z kotkiem.
Inne tematy w dziale Rozmaitości