HareM HareM
322
BLOG

Nie chciałem, to mam

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 7

Się człowiek, psia mać, doczekał. Kilka lat temu, kiedy w finale znalazły się dwa zespoły z Anglii, to ten finał szło jeszcze, ostatkiem sił ale jednak, strawić. Teraz, przynajmniej dla mnie, nie bardzo.

Pisze Unuk w którymś z komentarzy, że restauratorzy w Londynie się cieszą, że Niemce całą hordą zjadą i się ich piwa nachleją. Ja, nawet jakbym tam mieszkał i miał knajpę tuż przy Wembley, to bym się z tą radością tak nie wyrywał. A co dopiero jak nie mam.

Pisałem przed półfinałami dlaczego nie chcę niemieckiego finału. Nie będę się powtarzał. Myślę zresztą, że wielu ma tak jak ja. Natomiast w kontekście tego, co zobaczyliśmy wszyscy we wszystkich meczach półfinałowych trzeba napisać jedno. Ten skład finału jest niewątpliwie zasłużony. Co jeszcze gorzej na przyszłość, zarówno tę bliską jak i tę nieco dalszą, nastraja i rokuje. No bo czego by takiemu Bayernowi (abstrahując od tego, z czego to wynika) nie zarzucić, to to był zawsze walec. Wyuczony i perfekcyjny Salieri. Nigdy Mozart. I taki już, na wieki wieków, choćby nie wiem ile Pepów do klubu sprowadzili, zostanie. Ze słonia nigdy się primabaleriny nie zrobi. Choc tańczyć go nauczyć można.

Ja nie mówię, że zachwycać może tylko Barcelona. Ta sprzed dwóch czy trzech lat, powiedzmy. Zachwycać mógł Juve z czasów Zidane’a, Manchester z przełomu wieków, Milan Gullita i Van Bastena, Real del Bosque. Niemcy, w szczególności Bayern, nie, bo weny nie mają. I dlatego to ich, niewątpliwe dzisiaj, pierwszeństwo napawa mnie niepokojem.

Ale nie zgadzam się z tymi, którzy piszą, że finału nie będą oglądać i wszystko im jedno kto wygra. Mnie wszystko jedno nie jest. Ja chcę, żeby wygrał Dortmund. Oczywiście dlatego, że gra tam trzech Polaków. Polaków, których dobra gra ma wpływ na postrzeganie naszego kraju na europejskim rynku piłkarskim. Dzięki dortmundzkiemu półfinałowemu występowi Lewandowskiego o piłkarskiej Polsce jest głośniej niż przez całe ostatnie 15 lat razem wzięte. To się, wbrew pozorom, na różne rzeczy przekłada.

No i zdecydowanie wolę, żeby zamiast o niemieckim finale, świat pisał pod koniec maja o finale zdominowanym przez piłkarzy z Polski.  A że pracują akurat dla Niemców? Też bym wolał, żeby Lewy grał w Realu, Piszczek w Juve, a Błaszczykowski w Poolu. Tyle, że ich tam chyba na razie nie do końca chcą.

 

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Rozmaitości