Ludwik napisał, że ma serdecznie dość równie „serdecznej” atmosfery wokół niego i póki trenerem będzie Fornalik to on w narodówce nie zagra.
Ja mu się zasadniczo nie dziwię. Po długiej serii wyjątkowo przyjaznych mu, a jakże, wypowiedzi całej hordy robiących za ekspertów, zasłużenie bądź nie (zależy od klienta), byłych piłkarzy, w zaprzęg robiących mu koło pióra wpiął się dodatkowo selekcjoner. W sposób na tyle, wg Obraniaka, paskudny, że francuski Polak postanowił dać se siana i przestać biegać z orłem na piersi.
Parę razy, kilka miesięcy temu, zabierałem już głos w sprawie zawodnika Bordeaux. Od początku byłem po jego stronie. Pamiętam, bo mam niezłą pamięć, jak świetnie zadebiutował. Pamiętam też jak parę razy ratował dupę reprezentacji Polski. Czy to w meczach o punkty czy też w spotkaniach gdzie rolę grał prestiż.
I dlatego uważam postępowanie wobec Obraniaka za zwykłe kurewstwo. Jak był rzeczywiście potrzebny to wtedy był wielki, kochany Ludo. Ratownik. Chociaż i wówczas zawsze jakiemuś pajacowi nie pasował. Teraz, jak się niektórym wodzom wydaje, że bez niego sobie poradzimy, to zgnoić „Francuza”. Co się będzie, pachoł jeden, ze swoją niezdolnością do nauki polskiego, obnosił. Nie umie, tak jak Reus, wypuścić Lewandowskiego w uliczkę? To won! A że żaden inny nasz reprezentant, łącznie z Błaszczykowskim, też nie umie? Co to kogo obchodzi?
Muszę przyznać, że przed objęciem selekcjonerskiego stolca miałem dużo lepsze zdanie o Fornaliku. I wcale nie dlatego, że ziomal. Minęło kilka miesięcy i coraz bardziej mi ta sympatia przechodzi. Odnoszę wrażenie, że własne błędy próbował zrzucić na Ludwika. No to wreszcie ma. Ciężar spadł mu z serca. Wykonał zlecenie. Udało się. Ludwik się z wozu wyprzągł.
Pytanie co będzie jak się okaże, że Ludwik z wozu, a reprezentacji Polski wcale nie lżej. Zresztą. Nawet jednak jakby lżej to, przynajmniej wg mnie, będzie to oznaczać jedynie, że Fornalik, podobnie jak Smuda, nie potrafił wkomponować tego naprawdę nietuzinkowego, jak na Polaka, zawodnika w swój zespół.
Na razie słychać zewsząd, szczególnie od strony PZPN i różnych „fachowców”, głosy oburzenia. Zaczyna to przypominać niemal nawoływania wzięte żywcem z „Pana Tadeusza”. Tyle, że zamiast Jacka czarną owcą jawi się Ludwik.
Nie wiem jak to się skończy i czy czasem Obraniak, mimo że nie odżegnuje się od reprezentacji prowadzonej przez kogoś innego niż Fornalik, nie zamknął sobie wczoraj definitywnie furtki do kadry. Gdyby zamknął, to ja powiem jedno. Dzięki, Ludwik. Było dla mnie przyjemnością oglądać Cię w biało-czerwonym stroju i patrzeć na Twoją grę. Szczególnie jak się ją zestawiło z grą kolegów z zespołu.
Inne tematy w dziale Rozmaitości