Poszukiwania trenera przypominają coraz częściej wymachiwanie laską przez niewidomego. I, biorąc pod uwagę to, co prezentują w kadrze dotychczasowi wybrańcy, trudno mu się dziwić. Niemniej jednak wydaje się, niestety, że ten niewidomy nie jest w stanie kodować i wyciągać wniosków z sytuacji, po których parokrotnie już zdarzyło mu się mieć bliskie spotkanie, trzeciego stopnia zresztą, z glebą.
Po meczach z Czarnogórą i San Marino przekonaliśmy się, że niemal wszyscy nasi obrońcy nie potrafią grać dobrze w piłkę. No dobra, potrafią, ale inaczej. W każdym razie nie na poziomie reprezentacyjnym. Od kilku miesięcy, na szczęście, nie musiał nas w tym przekonaniu utwierdzać Wasilewski Marcin. Szczęśliwie bowiem dla reprezentacji i dla kibiców praktycznie w ogóle nie grał w piłkę, co dało w końcu Fornalikowi powód, żeby go do kadry przestać powoływać.
Po kompromitacji obrony w meczach z reprezentacją 750-tysiecznej (licząc też 90-letnich staruszków i inwalidów na wózkach) Czarnogóry i amatorami z niespełna 30-tysięcznej mieściny, selekcjoner szukał nowego pomysłu. I to się na pewno chwali. Natomiast na to, co wymyślił, czyli powrót do Wasilewskiego Marcina, po prostu nie ma słów. To jest, panie trenerze, BŁAZENADA. Błazenada, której aprobować się nie da. Nie da i nie można. I nie wiem o co Fornalikowi chodzi. Żeby się samemu udupić? Sadomasochista?
W cieniu tego ruchu trenera znalazły się dwa inne powołania. Jedno, szczególnie w kontekście aktualnej totalnej bryndzy w naszej defensywie oraz w grze obronnej całej drużyny, popieram. Pod warunkiem, że Mariusz Lewandowski jest w formie, czego nie wiem. Trener wiedzieć to musi. Bo chyba nie powołał 34-letniego gracza z myślą o następnych ME albo, jeszcze lepiej, MŚ?
Co do powołania Peszki mam mieszane uczucia. Tak jak nie rozumiałem dlaczego wywalił go Smuda tak nie rozumiem czemu powołuje go Fornalik. Peszko zagrał kilka ogonów w drugiej lidze niemieckiej. Zagrał ponoć dobrze. Ale czy to wystarcza, żeby od razu robić za zbawiciela reprezentacji? Co by nie napisać, to obrońcy w drugiej lidze Niemiec grają w piłkę znacznie gorzej niż ci z ekstraklasy ukraińskiej czy angielskiej. No, ale w sytuacji kiedy, żeby otrzymać powołanie pana Fornalika, wystarczy ubrać getry i spodenki średniaka z Championship, to nie ma się co dziwić. W końcu Peszko nawet gola strzelił. A może wręcz dwa?
Oczywiście, jako normalny Polak, w meczu z Ukrainą będę trzymał za naszych piłkarzy kciuki czy, jak chce telewizyjny wicewicenadredaktor Babiarz, palce aż do zdarcia opuszek. Pytanie tylko czy to się na cokolwiek zda, jeśli Waldemar Fornalik wystawi graczy pokroju Wasilewskiego. Rębajłów trzeba nam było pod Zbarażem. W Charkowie powinniśmy stawiać raczej na ludzi o umiejętnościach czysto piłkarskich. Walecznych, ale jednocześnie umiejących grać w piłkę. I to bym Fornalikowi, przed jego meczem o głowę, zalecał.
Inne tematy w dziale Rozmaitości