W jednej z poprzednich notek zadałem "proste pytanie" : dlaczego siedzący obok pilotów gen. Błasik obserwował spokojnie łamanie wszystkich podstawowych zasad bezpieczeństwa lotniczego i zupełnie na to nie zareagował. Przypomnę, że Dowódca Polskiego Lotnictwa był doświadczonym pilotem, instruktorem i wieloletnim dowódcą coraz większych jednostek lotniczych. Na to pytanie właściwie nikt nie odpowiedział ( przynajmniej konkretnie), również i ja wtedy nie widziałem jasnej odpowiedzi.
Obecnie jednak, po przeczytaniu szeregu wypowiedzi różnych ludzi, w tym blogerów i przemyśleniu sytuacji od nowa nasuwają mi się dwie :
-albo Polskie lotnictwo promowało zupełną miernotę, która umiała latać jak kura domowa i w krytycznej sytuacji gość całkiem zdrętwiał ze strachu, nie potrafiąc wyksztusić słowa zaprzeczenia
-albo generał był w kabinie z konkretnym zadaniem, czyli dopilnowaniem, aby samolot NA PEWNO WYLĄDOWAŁ, no i to zadanie jako zdyscyplinowany oficer wykonał, tylko samo lądowanie okazało sie takie trochę za twarde...
Tertium non datur, przynajmniej ja nie widzę innej sensownej wersji. Mam nadzieję, że jednak się mylę, bo nie wiem, która odpowiedź jest gorsza.
Inne tematy w dziale Polityka