W ciągu ostatnich miesięcy w samej Syrii oraz wśród zainteresowanych państw nastąpiła kardynalna zmiana strategii działań, co dokładnie myli zdezorientowaną publiczność jak również media. Do niedawna sprawa była w miarę jasna - społeczeństwo syryjskie miało dość dyktatury Asada i wzorem innych krajów arabskich zerwało się do buntu, a w skutek masowych represji do powstania zbrojnego. Jednak Wolna Armia Syrii, prowadząca walki z reżimem okazała się za słaba, aby wygrać i na pomoc jej ( oficjalnie) ruszyli ochotnicy z całego BW. Problem w tym, że są to głównie fanatyczni Islamiści, walczący pod sztandarem Sunnickim, a nie Syryjskim. Na dokładkę ważną rolę wśród tych bojowników za wiarę odgrywa Al-Kaida, a sami Islamiści zdominowali Ruch Oporu przeciw Asadowi. Po prostu mimo mniejszej liczebności walczą bez porównania lepiej, dzięki swojemu fanatyzmowi. Na masowy udział sunnickich Islamistów zareagowali Szyici, głównie libański Hezbollah i na terenie nieszczęsnej Syrii zaczęła się kolejna odsłona odwiecznej walki obu tych ugrupowań religijnych.
Nic więc dziwnego, że mając w perspektywie udanego przewrotu powstanie państwa rządzonego przez Al-Kaidę i Islamistów, kraje pomagające dotąd przeciwnikom Asada zostały zmuszone do nagłej zmiany strategii. Z dwojga złego już lepiej mieć pod bokiem znanego i obliczalnego dyktatora, niż fanatycznych dżihadystów, gotowych rzucić się na dowolnego Wroga. Nawet, jeśli ten wróg wcześniej pomógł im w walce...przykład Talibów jest tutaj wręcz modelowy.
Efekty tak radykalnej zmiany sytuacji widzimy wszędzie:
-ludność Syrii, nawet sunnicka, która sie zbuntowała przeciw oprawcy, po krwawych wyczynach Islamistów w najlepszym talibańskim stylu odwróciła się gremialnie od Powstańców i woli uciekać za granicę do ogromnych obozów uchodźców.
- kraje sąsiednie znacznie ograniczyły pomoc wojskową w obawie, że dostarczona broń zostanie potem użyta przeciw darczyńcom, a czego specjalnie Islamiści sie nie zapierają. Mowa tu o Turcji, Jordanii, także krajach Zachodu, jak USA, Francja czy Anglia. W tym świetle zupełnie inaczej wygląda decyzja prez. Obamy o zatrzymaniu interwencji zbrojnej przeciw wojskom Asada, a za którą to decyzję laury zbiera Putin.
-bardzo ciekawą sytuację ma Izrael, który faktycznie żyje w najbardziej bezpiecznych czasach od początku istnienia! Oto trójka jego śmiertelnych wrogów, czyli Islamiści, Hezbollah oraz Syria wykrwawiają się w zaciekłej walce, niszcząc na przyszłość wszelkie szanse sojuszu przeciw Izraelowi. Nawet jeśli Asad utrzyma się u władzy, Syria będzie tak zniszczona i osłabiona, że na wiele lat utraci wszelką możność szkodzenia mu. Palestyńczycy po trzech przegranych Intyfadach ostatecznie zrezygnowali z walki zbrojnej, co więcej, zaprzestali wysyłania żywych bomb "niezbyt inteligentnych". Poradzono sobie z nimi w ciekawy sposób, mianowicie zaczęto odstrzeliwać ludzi werbujących i szkolących żywe bomby. A ponieważ ci ludzi byli jak najbardziej inteligentni, szybko zrozumieli "subtelną aluzję"! Iran, będący długi czas powodem solidnego bólu głowy, wyraźnie odkłada nuklearne plany na zaś, pozostał więc Hamas, ograniczony do Gazy i otoczony także od strony Egiptu przez niezbyt przyjazne wojskowe władze.
Oczywiście takie odłożenie rozstrzygnięcia wojny domowej odbywa się na skórze ludności cywilnej Syrii, która jest główną ofiarą polityczno-wojskowych rozgrywek i która masowo ucieka na tułaczkę, aby ujść przed OBIEMA stronami konfliktu. Jest to jak zwykle następstwem takich rozgrywek, niezmiennym od tysięcy lat i tu sie nic nie zmieniło. Z drugiej strony dość brutalnie powiem- w jednej z najpiękniejszych polskich pieśni wojskowych jest mądre i prawdziwe zdanie " bo wolność krzyżami się mierzy". Wolność najczęściej trzeba zdobywać ceną krwi i tylko rzadko ktoś ma szczęście, że inni ją wywalczą za niego, jak Czesi w 89 r.
Do obozów uchodźców uciekło miliony Syryjczyków, w tym setki tysięcy zdolnych do walki mężczyzn, którzy wolą uciec, niż walczyć o swobodę. Uzbrojenie dla nawet tak wielkiej rzeszy bojowników znalazło by się bez trudu, w końcu cena "kałacha" czy RG ppanc w hurcie jest niewielka, a taka masa nawet kiepsko wyszkolonego wojska zmiotła by zarówno armię Asada jak nielicznych w końcu Islamistów. Na argument, że to przecież cywile, a nie żadni wojskowi wystarczy przypomnieć, że pod Monte Casino czy w Powstaniu Warszawskim też głównie walczyli poborowi lub nawet zwyczajni cywile, zawodowych wojskowych z oczywistych powodów było niewielu. Reszta leżała w Katyniu lub siedziała w Oflagach. Myśmy Polacy zdali wtedy krwawy egzamin, teraz czas przyszedł na Syryjczyków.