Na początek mam pytanie do propisowskich blogerów ( oczywiście poważnych, typu Rosemana, a nie rzeszy zupełnie niekumatych)- czy Wam trochę nie wstyd?
A konkretnie czy nie wstyd, abym to ja, paskudny liberał i prawie leming musiał opisywać wielkie pośmiertne zwycięstwo Prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego? Skoro NIKT nawet się nie zająknął o spełnieniu jego najgłębszych marzeń, o które prowadził w czasie całej kadencji ciężkią i uporczywą walkę, nie zakończoną niestety sukcesem nie z jego winy. Jednak Prezydent Kaczyński zostawił NAM dokończenie dzieła jakby w Testamencie.
Chciałbym przypomnieć, że dwa dni temu , 27.06.2014 r. Unia podpisała z Ukrainą, ukochaną przez Prezydenta Gruzją i Mołdawią Układ o Partnerstwie, który miejmy nadzieję na zawsze wprowadzi te kraje w krąg europejskiej cywilizacji, tym samym wyrywając je z łap Moskwy.
Chyba nie muszę przypominać, jak nasz Prezydent walczył o doprowadzenie do tego przełomowego kroku, przy czym trzeba przyznać, że właściwie nie popełnił żadnego błędu, a ówczesne niepowodzenia brały się głównie z fatalnego poziomu jego partnerów. Zarówno "pomarańczowi" na Ukrainie, jak Saakaszwili w Gruzji okazali się durniami rzadkiej urody i spartaczyli robotę.
Na dokładkę Europa słabo popierała starania Kaczyńskiego, nie widząc wielkiej korzyści dla siebie, a Kreml grał całkiem sprawnie, wykorzystując błędy przeciwników..
Obecnie sytuacja zmieniła się kardynalnie:
Narody Gruziński, Mołdawski i Ukraiński same zrozumiały, jak ważne jest wejście do Europy z jej prawem, sprawnością gospodarczą i ładem społecznym ( a o czym MY jakby już zapomnieliśmy) i dosłownie wymusiły na swoich władzach ta decyzję. Przy czym Ukraiński za cenę setek ofiar.
Zachód miał "przyjemność" znów poznać się z niemaskowanym satrapą, rzucającym z wysokości Kremlowskiego Tronu wyzwanie światu, co w miarę skutecznie otrzeźwiło "zakochanych w Putinie", a złudzenia co do spokoju w Europie prysły.
Dla jasności- choć to zwycięstwo jest wielkie i spokojnie możemy go dedykować poległemu Prezydentowi, to dopiero początek długiej i ciężkiej walki o przebudowę tych trzech społeczeństw i ich wyzwolenie z oków Bolszewizmu, głownie mentalnych. Czeka NAS, czyli te Narody, Polskę i Zachód trudna, wieloletnia droga "na zachód", a Moskwa będzie robiła co w jej mocy, aby nam "nagadzić"( jest to piękne rosyjskie słówko znaczące robienie świństw). Problem w tym, że akurat w GADZENIU to Moskwici mają talent, smykałkę i doświadczenie! Gorzej nieco z pozytywnymi relacjami z sąsiadami:-)
Jak widać na Wschodzie Ukrainy, podkładanie świni daje rezultaty i władze w Kijowie mają potężny kłopot z "Ludowymi Republikami", zasilanymi ludźmi i sprzętem przez Moskwę. Wojskowe operacje skończyły się patem, Europa wzywa do rozmów, a "separatyści" kierowani z Rosji stawiają sprawę twardo- chcą niezależności od Kijowa i koniec!
Powiem więc rzecz niepopularną- wygląda na to, że prez. Poroszenko w imieniu nowych władz zgodzi się na jakąś formę niezależności Ludowej Republiki Doniecka w zamian za ustępstwa Moskwy dotyczące gazu i wojny handlowej. A ja w pełni popieram to rozwiązanie!
Donbas w obecnym stanie jest bardziej kulą u nogi gospodarki ukraińskiej, szczególnie przy niechęci tamtejszej rosyjskiej ludności, trzeba już do niego dopłacać ciężkie mld, a to dopiero początek, bo modernizacja sowieckiego jeszcze przemysłu pochłonie bajońskie sumy, których nie ma ani zrujnowana Ukraina, ani Europa po ciężkim kryzysie ( nawet jakby chciała pakować forsę do "czarnej donieckiej dziury")
Dalsza wojna domowa jest zwyczajnie nie do udźwignięcia przez Ukrainę, a Rosja może ja prowadzić dowolnie długo, w końcu to sie dzieje u sąsiada!
Również politycy europejscy mają dość tego zamieszania u granic i cisną w kierunku rozejmu, aby wreszcie mieć spokój, MY sami zaś niewiele zwojujemy chcąc ich zachęcić do dalszych wysiłków. Zresztą dobra wola Eurokratów jeszcze nieraz sie nam przyda...
Jednak najpiękniejszym zyskiem z takiego rozwiązania będzie konieczność utrzymywania Doniecka przez Rosję, choć nie bedzie formalnie częścią Moskwy!!
W rezultacie otrzymalibyśmy trzy organizmy, powstałe z Ukrainy:
-właściwą Ukrainę Kijowską, powiązaną z Zachodem i dokonującą proeuropejskich reform przy naszym wsparciu
-Krym, wcielony do Rosji ( który już zaczyna tego żałować:-)
-Ludową Republikę Doniecka i Ługańska, na prawach autonomii i wspieraną przez Moskwę. Przy okazji- dlaczego Rosja nie dokona zaboru tych dwóch regionów? Ano dlatego, że oznaczało by to ciężkie sankcje Zachodu, a nie dawałoby żadnej korzyści! Lepiej utrzymywać fikcję niezależnej Republiki.
Nie muszę tłumaczyć, jak ciekawa dla każdego analityka byłaby ta sytuacja, coś na kształt Korei czy Niemiec. Jestem przekonany, że efekt gospodarczy i społeczny będzie podobny...
Inne tematy w dziale Polityka