Aktualny tekst oparłem w dużej mierze na analizach rosyjskich i izraelskich ekspertów.
Rosjanie wprowadzili do Syrii ok. 30 samolotów, głównie starych szturmowców z czasów ZSRR oraz kontyngent 1,5 tys. żołnierzy dla ochrony budowanej bazy lotniczej. Od tygodnia bombardują pozycje Opozycji Antyasadowskiej, będącej klientem Turcji oraz Arabii Saudyjskiej. Skuteczność tych ataków jest nieznana, bo relacje rosyjskie to czysta propaganda.
Oficjalnym celem bombardowań jest Kalifat, czyli IS. Faktycznie przypada na niego kilka % operacji, czyli służy Putinowi za klasyczną "zasłonę dymną", z tym że obliczoną na własną i światową publikę, ponieważ działające w Syrii strony nie mają żadnych złudzeń.
Według praktycznie wszystkich ekspertów jedną z głównych przyczyn Putinowskiej Awantury jest przykrycie wobec własnych Sowków ciężkiej porażki poniesionej na Ukrainie. Projekt "Noworosja", czyli przebicie lądowego korytarza do Krymu, a nawet Naddniestrza został odłożony do najdalszej szuflady, natomiast realnym celem jest wciśnięcie Ukrainie Doniecka w charakterze "wrzodu" na wiadomej części ciała. Konkretnie to Ukraina ma płacić wszystkie koszty utrzymywania Doniecka, a Rosja będzie go używać do sabotażu wszelkich prób odrodzenia Ukrainy.
Niezależnie od realności planów Moskwy obecnie oznacza to zawieszenie wszelkich operacji wojskowych, aby nie spłoszyć popleczników Rosji na Zachodzie, szczególnie w Unii. Oznacza to jednak koniec "telewizyjnego serialu" o walce wspaniałych górników i traktorzystów z faszystowskimi Żydobanderowcami, tak ukochanego przez 86 % rosyjskiego społeczeństwa. Dlatego należało zamiast niego zaproponować nowy, jeszcze ciekawszy serial o walce wspaniałych "dobrowolnych rosyjskich ochotników" z Faszystami z IS, bezpośrednio wspieranych przez "Pindosów", czyli Amerykanów.
Dodatkowym plusem jest możność "upłynnienia" dotychczasowych Bojowników o Wolną Ukrainę, w obecnej sytuacji mocno przeszkadzających w politycznych manewrach na Donbasie. Jak ładnie to określono, "powinni użyźnić syryjską pustynię" :-)
Przy tej okazji powstaje duże pytanie, czy Kremlowscy Stratedzy aby na pewno wiedzą , w jakie gniazdo szerszeni dobrowolnie się pchają. Jednym z podstawowych objawów rozpadu systemu społecznego Islamu jest coraz bardziej zacięta walka jego dwóch podstawowych odłamów, Sunnitów i Szyitów. Rzecz w tym, że Rosja stanęła po stronie Asada, czyli Alawity, skrajnego Szyity, gdy ogromna większość Arabów i Turków jest Sunnitami!
Obecna sytuacja strategiczna na B.W wygląda następująco -
Z jednej strony jest koalicja Szyitów - czyli Iran, Asad, Hezbollah i obecnie Rosja, z których najsilniejsi członkowie nie są Arabami. Z drugiej strony reszta świata Arabskiego oraz Turcja, gdzie najbardziej zaangażowana jest Arabia Saudyjska. Osobną pozycję zajmuje Kalifat, czyli IS, walczący właściwie z cała resztą świata. Co ciekawe, w rezultacie faktycznie bardzo osłabia Opozycje Sunnicką wobec Asada i blokuje możliwość rozprawy z Szyitami. Na poziomie taktycznym mordując wszelkich "heretyków' , strategicznie wzmacnia Asada! Nic dziwnego, że obie strony starają się ze sobą nie walczyć...
W ten prosty sposób Rosja awansowała na jednego z głównych wrogów Sunnitów, co może skutkować choćby blokadą projektów gazowych na Morzu Czarnym przez Turcję czy dalszym spadkiem cen Ropy, kierowanym przez Arabię Saudyjską. Jednak potencjalnie najgroźniejszym efektem dla Rosji może stać się odrodzenie islamskiego terroryzmu, który udało się w końcu przydusić. Kaukascy terroryści dzieki sprawnej akcji rosyjskiej dyplomacji i KGB utracili poparcie ze strony sunnickich państw, jednak na terenie Rosji żyje ok. 20 mln Muzułmanów, praktycznie samych Sunnitów! Państwa arabskie dysponują praktycznie nieograniczonymi funduszami na rekrutację, uzbrojenie i indoktrynację terrorystów, a ochotników do walki za Allaha też nie zabraknie. Przy tak zgniłym rosyjskim aparacie władzy, jak w Rosji prowadzenie operacji terrorystycznych jest dość łatwe, wystarczy wykorzystać gigantyczną sieć dystrybucji narkotyków z Afganistanu czy Libanu.
Zupełnie osobną sprawą jest realna wartość rosyjskiej pomocy dla wojsk Asada. Wbrew propagandzie i światowemu rozgłosowi nadanemu tej operacji, kilkanaście samolotów ( w linii) nie jest w stanie niczego zmienić, skoro całe lotnictwo syryjskie walczy od kilku lat z Powstańcami bez większych efektów. Podobnie jak kilkadziesiąt koalicyjnych samolotów od roku bombarduje IS....
A już te 1,5 tys. piechoty to czysty nonsens, skoro po obu stronach walczy po min. 150- 200 tys. luda! Aby wywrzeć jakiś konkretny wpływ na sytuację, Rosjanie musieliby przywieźć, zaopatrzyć i utrzymać z 40 tys. żołnierzy przez długie miesiące, jak nie lata. W warunkach coraz większej wrogości wszystkich sąsiadów taki logistyczny wysiłek jest zwyczajnie niemożliwy do wykonania, już nie mówiąc o kosztach finansowych, politycznych czy społecznych. Przecież Rosja raźno zdąża do pełnego bankructwa gospodarczego, a czekają ją dalsze wydatki na budowę mostu na Krym, utrzymanie Krymu, Donbasu czy dalsze wielkie zbrojenia. Samo zastąpienie poradzieckiej floty, która w ciągu paru lat całkowicie musi być oddana na złom oznacza przy rosyjskiej korupcji ciężar nie do utrzymania dla zduszonej sankcjami i spadkiem cen na paliwa gospodarki.
Ciekawą, właściwie nigdzie nie komentowaną sprawą związaną z Awanturą Putina jest stan stosunków Rosji z Izraelem, który dotąd był w miarę normalny mimo pamięci o wieloletnim zaangażowaniu wojennym Rosji po stronie Syrii. Nie dość, że całe uzbrojenie było rosyjskie, ZSRR wysłał wielotysięczny kontyngent "instruktorów" dla obsługi co bardziej nowoczesnej broni. Komandosi izraelscy, jak obecny premier Natanjachu wielokrotnie mieli z nimi okazję wymienić "serdeczności". To jednak były dawne czasy...
Wejście Rosji do gry po stronie Hezbollahu bardzo zaniepokoiło władze Izraela, ponieważ możliwość zaopatrzenia go w nowoczesne systemy ognia jest stałym ich koszmarem, czego wynikiem była pospieszna wizyta Natanjachu wraz z generałami w Moskwie. Podobno rozmowy były "szczere i otwarte", jak rzadko w dyplomacji sie zdarza, w końcu strony chyba doszły do porozumienia, pytanie tylko, jak długo ....
Podsumowując, Putin jak to zwykle mu sie ostatnio zdarza, uciekł do przodu, przy czym przypomina to skok na główke do basenu bez sprawdzenia, czy jest w nim woda. Dla wielu obserwatorów zaczyna ta operacja coraz bardziej przypominać Afganistan z całymi jego konsekwencjami dla Imperium, a na ile mają rację, powinniśmy niedługo sie przekonać.