Marek Różycki jr Marek Różycki jr
4261
BLOG

Erwin Axer - gigant teatru: Najpierw jest się człowiekiem, a dopiero potem artystą

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Teatr Obserwuj temat Obserwuj notkę 31

"Sądy o ludziach wypowiadamy tym łatwiej, im mniej o tych ludziach wiemy - pisał Erwin Axer w maju 1988 roku. - To samo dotyczy 'czasów'. Powiada się, że te lub tamte czasy były 'jednoznaczne'. Okupacja albo czasy stalinowskie. Dla innych znów przedwojenne. Ale czasy nigdy nie bywają jednoznaczne. Ludzie też nie. Tylko sądy ludzkie bywają jednoznaczne." - Erwin Axer.

Reżyser teatralny, eseista i pedagog, jeden z największych twórców powojennego teatru; wieloletni dyrektor stołecznego Teatru Współczesnego - Erwin Axer zmarł 5 sierpnia 2012 w Warszawie. Miał 95 lat.

Wystawiał prapremiery dramatów, Mrożka, Frischa, Dürrenmatta, Becketta, Ionesco. Uczeń Leona Schillera, tworzył spektakle kameralne, psychologiczne. Kierował Teatrem Współczesnym w Warszawie, zgromadził w nim świetny zespół. Był nazywany jednym z największych 'Eksporterów Polskiej Kultury' zagranicą. 

@ Podstawą stylu reżyserskiego Axera była lojalność wobec autora – tak pojmował funkcję reżysera. Jak sumowała Marta Fik: „Już sam wybór sztuk przesądza w znacznej mierze o charakterze pracy Axera, pracy określanej często przez krytykę jako reżyseria ukryta, a więc pozostającej w cieniu autora i aktorów. W istocie o znaczącej roli owego reżysera świadczyła zarówno dyscyplina zespołu i harmonijność całości, jak i fakt, że we wszystkich Axerowskich spektaklach widać było wyraźną myśl interpretacyjną, tyle tylko że liczącą się z jego intencjami i stylistyką utworu, niechętną wywracaniu go przez teatr na nice, a także zbyt radykalnemu stawianiu kropek nad i oraz aktualnym, doraźnym aluzjom”.

Skala jego literackich zainteresowań była ogromna. Sięgał po klasyków – Słowackiego, Goethego – kiedy mógł przez ich utwory powiedzieć coś naprawdę ważnego o kondycji naszej współczesności. Był jednym z najważniejszych reżyserów sztuk Sławomira Mrożka, począwszy od kanonicznej interpretacji Tanga (1965). W 1976 roku wprowadził na sceny polskie twórczość Thomasa Bernharda prapremierą Święta Borysa. Wykorzystywał współczesny dramat do rozliczeń z historią XX wieku: w Ostrym dyżurze Lutowskiego z polskim stalinizmem, w Dochodzeniu Weissa z holokaustem.

@ Warunkiem wprowadzenia tytułu do repertuaru jego teatru było skompletowanie odpowiedniej obsady. Teatr Współczesny przez wiele sezonów dysponował najlepszym zespołem aktorskim w Polsce. Na scenie przy Mokotowskiej grali Tadeusz Łomnicki, Danuta Szaflarska, Zofia Mrozowska, Halina Mikołajska, Stanisława Perzanowska, Barbara Krafftówna, Marta Lipińska, Maja Komorowska, Joanna Szczepkowska, Tadeusz Fijewski, Henryk Borowski, Mieczysław Czechowicz, Krzysztof Kowalewski, Andrzej Łapicki, Wiesław Michnikowski, Czesław Wołłejko, Zbigniew Zapasiewicz, Jan Englert, Piotr Fronczewski.

Jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej Leon Schiller, nauczyciel Axera, powtarzał, że zadaniem polskiego teatru jest „utrzymać Polskę przy Europie” i "opowiedzieć Polskę Europie." Ta dewiza przyświecała teatrowi kierowanemu przez Erwina Axera, który był czuły na nowe trendy w światowej literaturze dramatycznej.  Jego Teatr Współczesny pełnił funkcję nieoficjalnego salonu stolicy, był miejscem spotkań i poważnej rozmowy z publicznością.

*  *  *

Axer urodził się 1 stycznia 1917 roku w Wiedniu. Dzieciństwo i młodość spędził we Lwowie. Był absolwentem Wydziału Sztuki Reżyserskiej Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej (1939).

Debiutował jednoaktówką Eugene'a O'Neilla "Księżyc nad Karybami" na scenie Teatru Narodowego. Przed wojną przygotował jeszcze na tej scenie operę "Nędza uszczęśliwiona" Macieja Kamieńskiego (1938) i "Zwiastowanie" Paula Claudela (1938) oraz w marcu 1939 roku "Pannę Julię" Augusta Strindberga.

"Przedstawienia w reżyserii Erwina Axera wyróżniały się zawsze precyzją i siłą wyrazu, kunsztem w adekwatnym przekazywaniu autorskich treści oraz dyskretną elegancją formy. Klasa i wielkość reżysera kryła się w tym, że nie starał się zbawiać świata, ani udowadniać własnej genialności, tylko dobrze obsadzonym aktorom pozwalał grać swoje role. Sytuacje sceniczne w jego przedstawieniach kształtowała wierność słowu - ergo myśli - i dopiero w ślad za nimi pozwalał sobie na tak zwane reżyserskie pomysły." - Janusz R. Kowalczyk

Był człowiekiem wielkiego ducha i szerokich horyzontów, wszechstronnie wykształconym i oczytanym. Przy ogromnym takcie i wielkiej kulturze osobistej, nie zbywało mu, na szczęście, na poczuciu humoru. Do obiegowej legendy przeszło jego określenie powojennej inteligencji: "fortepian w salonie i wszystko na maśle". ;)

Przez pierwsze dwa lata wojny pracował jako reżyser i aktor w Polskim Teatrze Dramatycznym we Lwowie. Tam też wyreżyserował w 1941 roku "Pannę Maliczewską" Gabrieli Zapolskiej i grał epizodyczne role.

Pod koniec 1942 roku, po aresztowaniu ojca - znanego adwokata, wyjechał do Warszawy. Wziął udział w Powstaniu Warszawskim, po czym, jako jeniec wojenny, przebywał w stalagu. Wywieziony stamtąd w góry Harz pracował w kamieniołomach. Po powrocie do kraju został (wraz z Michałem Meliną) w 1946 roku kierownikiem Teatru Kameralnego Domu Żołnierza w Łodzi, który po przeniesieniu do Warszawy w 1949 przemianowano na Teatr Współczesny. Kierował tą sceną do roku 1981. W latach 1954-1957 był dyrektorem połączonych scen Teatru Współczesnego i Narodowego.

Po 1949 roku, w okresie obowiązującego w Polsce socrealizmu, Axer reżyserował m.in. "Niemców" Leona Kruczkowskiego (1949), "Zwykłą sprawę" Adama Tarna (1950), "Domek z kart" Emila Zegadłowicza (1953).

@ Pytany po latach o granice kompromisu z władzą w tamtych czasach a jednocześnie powinności zachowania ciągłości w kulturze, mówił: "W latach 1949-53, potocznie nazywanych stalinowskimi, trudno mówić o kompromisie. Ministerstwo Kultury co roku wyznaczało kilkaset sztuk do wyboru, klasycznych i współczesnych. Wybieraliśmy to, czego naszym zdaniem nie trzeba się było wstydzić, zważywszy okoliczności. Inicjatywa była jak widać ograniczona, choć publiczność pozbawiona innych rozrywek dopisywała. Koncentrowaliśmy się na zagadnieniach warsztatowych. Wychowywaliśmy zespół, a ja powoli zdobywałem zawód." ("Życie", 1997).

Ważną realizacją Axera była premiera "Kordiana" Juliusza Słowackiego (1956) i "Tango" Sławomira Mrożka (1965). Jedną z głośniejszych inscenizacji Axera była też "Kariera Arturo Ui" Bertolta Brechta (1962) z Tadeuszem Łomnickim w roli głównej.

@ "Jedyną godnością współczesnej sztuki jest demistyfikacja. Erwin Axer to zrozumiał. I dlatego jego "Arturo Ui" jest nie tylko teatralnie bezbłędny. Ma współczesną jadowitość. I to jest największe osiągnięcie teatru i aktora. I zespołu" - pisał Jan Kott o realizacji Axera w 1962 roku.

Axer konsekwentnie wprowadzał na polską sceną literaturę współczesną: "Macbetta" Eugene'a Ionesco (1972), "Lira" Edwarda Bonda (1974), "Święto Borysa" Thomasa Bernharda (1976), "Tryptyk" Maxa Frischa (1980). Do ważniejszych jego realizacji należą także m.in.: "Muchy" Sartre’a (1957), "Trzy siostry" Czechowa (1963), "Matka" Witkacego (1970), a także sztuki Mrożka: "Krawiec"(1979), "Miłość na Krymie" (1994).

@ Od 1962 roku Axer reżyserował też regularnie za granicą - w Niemczech Zachodnich, Szwajcarii, ZSRR, USA i Holandii. Od 1972 roku był stałym reżyserem-gościem wiedeńskiego Burgtheater. W latach dziewięćdziesiątych reżyserował w Thalia Theater w Hamburgu.

Od 1949 do 1979 roku, z małymi przerwami, Erwin Axer zajmował się pedagogiką na Wydziale Reżyserii w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Jest również autorem licznych esejów o teatrze oraz krótkich form literackich, porównywanych często do prozy Antoniego Czechowa, a publikowanych przez lata w miesięcznikach "Dialog" i "Teatr". Część z nich opublikował w książkach: "Listy ze sceny" (1955, 1957), "Sprawy teatralne" (1966), "Ćwiczenia pamięci" (1984, 1991, 1998), "Kłopoty młodości, kłopoty starości" (2006), "Z pamięci" (2007).

Erwin Axer był także twórcą znanym z małego ekranu. W studiu telewizyjnym nie wystawiał zbyt często, ale za to z rozmysłem. Na liście stu najlepszych przedstawień w historii Teatru Telewizji, wytypowanych w sierpniu 1999 roku przez Akademię Teatru Telewizji, znalazły się cztery w reżyserii Erwina Axera: "Biedermann i podpalacze" Maksa Frischa (1964), "Ifigenia w Taurydzie" Johanna Wolfganga Goethego (1965) oraz dwa utwory sceniczne Sławomira Mrożka: "Ambasador" (1997) i "Miłość na Krymie" (1998).

*    *    *

@ Krytyk teatralny dr Elżbieta Baniewicz, autorka książki "Erwin Axer. Teatr słowa i myśli" o zmarłym reżyserze:

"Umarł człowiek, który był ostatnim ogniwem ważnej tradycji w polskim teatrze. Był uczniem Leona Schillera, bo szkołę teatralną pod jego kierunkiem skończył w 1939 roku, i po wojnie rzeczywiście był jednym z najważniejszych ludzi, którzy kształtowali polski teatr. Podobno to właśnie Schiller powiedział mu na łożu śmierci: "Utrzymaj polski teatr w Europie." Był Europejczykiem w najlepszym sensie tego słowa: światłym, kulturalnym i harmonijnym.

W teatrze Axera słowo było o wiele ważniejsze niż sceniczne efekty. Uważał, że najważniejszym środkiem ekspresji człowieka jest słowo, bo słowo niesie myśl. U niego np. scenografia była zawsze służebna wobec słowa. Nigdy nie pozwalał scenografom na rozdmuchane popisy. Scenografia, podobnie jak cały spektakl, miała służyć autorowi. Słowo - uważał Axer - najbardziej precyzyjnie, najwyraźniej i najsubtelniej wyraża człowieka.

Wielkość Axera polegała na jego skromności, na tym, że narzucił sobie ograniczenia. Był reżyserem, który uważał, że trzeba pokazać na scenie, wyraźnie urzeczywistnić teatralnie: myśl, czyn, wrażliwość i światopogląd autora. I temu się poświęcał. Urzeczywistnianiu całego bogactwa autora sztuki.

Axer był wychowawcą kilku pokoleń polskich reżyserów i aktorów. Premiery w tworzonym przez niego Teatrze Współczesnym były artystycznymi wydarzeniami, a dzięki jego wielkiej europejskiej kulturze widzowie w czasach komunizmu mogli oglądać zagraniczne sztuki niemal równocześnie z ich premierami zagranicznymi. Chciał pokazywać polskiej publiczności, która była za żelazną kurtyną najlepsze dzieła europejskie.

Wychował kilka pokoleń najwybitniejszych polskich aktorów. Ich kreacje do dziś są wzorcowe. Wielkość Łomnickiego brała się w dużej mierze ze współpracy z Axerem, z wieloletniego przebywania razem, wspólnego myślenia o świecie.

Ten jego wybór, żeby podporządkować się myśli autora, jego stylowi i wrażliwości, był wyborem absolutnie świadomym. I dzięki temu do historii przeszły jego wielkie przedstawienia jak np. "Kariera Arturo Ui". Nikt w Europie nie zrobił lepszego Artura Ui z wielką kreacją Tadeusza Łomnickiego."

@ Nigdy nie uprawiał taniego teatru politycznego, bo uważał, że poglądy polityczne, ale i religijne człowieka, są jego prywatną sprawą. Jego zdaniem, człowiek powinien sprawdzać się w swoim zawodzie, w tym co potrafi. Politykę zostawiał politykom, bo to oni mają zapewnić np. rychliwe sądy, sprawiedliwe prawo itd. Tymczasem, jego zdaniem, rolą artysty jest pokazywanie doświadczenia ludzkiego.

Bardzo dbał o jakość swojego człowieczeństwa."Człowiek winien człowiekowi człowieczeństwo." Ulubionym jego pisarzem był Montaigne. Warto pamiętać, że Axer bardzo dobrze pisał. Zostawił po sobie eseje i prozę, które pokazują, że był człowiekiem bardzo dobrze władającym piórem.

@ Był bardzo dobrym człowiekiem. Czułym i wrażliwym na innego człowieka. Uważał zawsze, że najpierw jest się człowiekiem, a dopiero potem artystą. Kulturalnie i ujmująco odnosił się do wszystkich ludzi, którzy byli wokół niego. Nigdy nie mówił źle o ludziach. Brzydził się tym! Szczególnie do Niego pasuje określenie: Arystokrata Kultury i Sztuki.

Ucieleśniał najlepsze cechy Polaka-Europejczyka w sensie, którą wyznaczała twórczość Johanna Wolfganga von Goethego. Chodzi o to, że człowiek ma pewne zadanie budowania własnego Człowieczeństwa. Przebywanie z nim i obserwowanie go było dla mnie niezwykłym i wspaniałym doświadczeniem.

@ 'Na zawsze' zapamiętałem Jego ważne 'przypomnienie' w rozmowie dla "Tygodnika Kulturalnego" o kulturze narodowej: "Jeden z wielkich problemów naszej kultury - to przeciwstawienie się Europie. Nie będziemy narodem prawdziwie europejskim, póki nie wyodrębnimy się z Europy, gdyż europejskość nie polega na z l a n i u się z Europą, lecz na tym, aby być jej częścią składową - s p e c y f i c z n ą i nie dającą się niczym zastąpić." - Witold Gombrowicz. Podobne wypowiadał się Mrożek.

Nikt jednak nie przewidział, że komercja, kicz - jako 'sztuka szczęścia' oraz chora 'poprawność polityczna', która zjada swój ogon -  wypaczą i zdemolują Zapisy i Przekazy kultury. Nie tylko przecież w Polsce. W okowach zarazy, w ciasnym gorsecie 'poprawności' kultura i sztuka karleje, tandetnieje, ulega atrofii epatując afektacją - kajdankami szoku 'przykuwa uwagę' odbiorców.

Marr jr

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura