Kilkadziesiąt razy zająknąłem się blogowo o realnej, trwającej od lat wojnie, którą większość „opiniodawców” uważa za „dopiero nadchodzącą”. Teraz sprawy nieco się przebudowały.
W moich enuncjacjach opierałem się na pewnej „systematyce” własnej, której na imię PWEC (Potential World Economic Center). To – według mnie – takie „bomby zegarowe” zainstalowane pośród globalnych przestrzeni sieci, które kumulują w sobie „Projekty dla Ludzkości” (globalne).
Niektóre z PWEC nie są „zaledwie” potencjalne (jak Europa Środkowa, Indonezja, Afryka Interioru, Arabia), ale rzeczywiste (czyli: WEC). Wśród nich królują np. Chiny, Indie, Europa, Ameryka.
Chiny – imperialna potęga ludnościowa Swój potencjał ludnościowy Chiny wykorzystują dla budowania potęgi inwestycyjnej, oferując światu giga-inwestycje „widoczne z Kosmosu”
Indie – pacyfistyczna potęga ludnościowa Swój potencjał ludnościowy Indie wykorzystują dla szerzenia idei duchowych, oferując światu globalne umiarkowanie w konsumpcji
Europa – gasnąca miriada kultur technicznych Swoje przemijające przodownictwo w innowacyjności technologicznej Europa dyskontuje monopolizując patenty i marki-firmy
Ameryka – nadpobudliwa potęga militarna Rozwój technologiczny Ameryka przekuła w potęgę militarną tworząc sieć „faktorii i fortów”, czyli GARNIZONIĘ na wzór Imperium Romanum
Nie chwaląc się zbytnio – nie dostrzegłem zbyt wielu podobnie myślących, choć mój koncept ma już grubo ponad 20 lat, a opiera(ł) się na konkretnych liczbach i przewidywał między innymi zejście Rosji do roli PWEC (z pozycji WEC), dziś już oczywiste, na szczęście ostatnio właśnie takie myślenie dojrzewa, przeistaczając się w myślenie polityczne, a to na skutek oczywistej wojny ekonomicznej, której apogeum obecnie obserwujemy (a właściwie doświadczamy, nadal niewiele widząc).
Toczy się otwarta, czynna, obfitująca w logistyczne „manewry” wojna, w której agresorem jest „grupa amerykańska” (wciągająca w Garnizonię rozmaite gospodarcze organizacje światowe), a „pacyfistą” unikającym wojny, preferującym dyplomację – są Chiny.
USA z podziwu godną, niebezpieczną dla świata (dla Ludzkości) konsekwencją oplatają świat swoją tele-informatyczną pajęczyną, której używają jako nośnika swoich militariów, wciąż poddawanych kolejnym próbom wojennym
Chiny z podziwu godną konsekwencją przekonują małe i duże zakątki na całym świecie do udziału w globalnej „spółdzielni inwestycyjnej”, której elementem jest OBOR (Nowy Jedwabny Szlak), czyli tera-inwestycja
Ameryka powstała jako owoc zaborczości, terrory, genocydu, kolonizacji, drenażu – i ma to wszystko w genach politycznych
Chiny powstały jako owoc nieustającego przetargu kulturowego i politycznego, znają z autopsji znaczenie słowa „harmonia”
Trudno byłoby wskazać taki arsenał taktyczny, po który nie sięgnęła Ameryka w swojej zaledwie kilkuset-letniej historii, ignorując interesy czyjekolwiek, swój interes widząc wszędzie
Chiny jako dojrzałe imperium (pięć tysięcy lat ciągłości) mają na swoim sumieniu wiele fatalnych kartek kalendarza, ale ich dorobek stanowi tłustą księgę odwiecznej mądrości
Biorąc wszystkie wymienione wcześniej argumenty i okoliczności – wskazuję (bez uzurpowania sobie praw do jedyno-racji) Amerykę jako sprawcę, a przynajmniej inspiratora najnowszej odsłony wojennej, która do złudzenia przypomina inne globalne faktoidy (pisałem o tym 18 kwietnia, TUTAJ https://publications.webnode.com/news/faktoid/ ). Przyszłość pokaże – jeszcze za naszego życia – o co w tym wszystkim chodzi.
Tyle że przyszłość dużo bliższa, w postaci rozstrzygnięć stricte wojennych, choć wykraczających poza podręczniki – objawi się wkrótce niczym mleko, które osiągnęło temperaturę wrzenia i za chwilę wykipi , siejąc spustoszenie w nieznanej dotąd formie i rozmiarze. Straszę? A co, jeszcześmy nie przestraszeni …?
Oczywiście, nie mam żadnej skutecznej tuby dla swoich poglądów, stąd łatwiej napotykam kpiarzy i szyderców, niż zlecenia na szczegółowy raport. To mnie jednak nie zraża: jak to mówią Chińscy starcy…? Jeśli wystarczająco długo posiedzisz nad rzeką, pewnego dnia zobaczysz w niej trupy swoich prześmiewców…