Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski
887
BLOG

Jak Sergiusz Piasecki przekraczał granicę białoruską

Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 7
Szli w milczeniu, jak cienie, skwapliwie zachowując dystans, aby nie zgubić się...

Skakali w ciemności z kępy na kępę. Czasem wpadali do wody. Wcięli się w gęsty pas łozy. Z wysiłkiem zdobywając każdy krok dążyli naprzód. Sześć godzin stracili na przemierzenie pięciokilometrowego pasa łozy rosnącej wzdłuż kanału... Gdy zaczęło się rozwidniać, byli dopiero dwadzieścia kilometrów od granicy...

Tak Sergiusz Piasecki wspominał w książce "Bogom nocy równi". Warto może dziś, kiedy granica białoruska stała się tak gorącym tematem, zajrzeć do niej... Przypomnijmy zatem postać największego polskiego przemytnika i szpiega.

Czy wiecie, jaka jest najlepsza książka satyryczna o PRL-u? „Siedem pigułek Lucyfera” Sergiusza Piaseckiego. Czy wiecie, jaka jest najlepsza polska książka o II wojnie światowej? „Dla honoru organizacji” Sergiusza Piaseckiego. Czy wiecie, jaka jest najlepsza książka o pracy polskiego wywiadu na pograniczu sowieckim? „Piąty etap” Sergiusza Piaseckiego. Czy wiecie Państwo, jaka jest najlepsza książka o polskich przemytnikach? „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy”. Czy wiecie...? Ach, może już dam spokój tej wyliczance, bo miejsca zabraknie. Piasecki – najpopularniejszy polski pisarz schyłku II Rzeczypospolitej – napisał całe mnóstwo książek, w kraju, a później na emigracji i wszystkie są wyśmienite. Piasecki jest też, o czym Państwo pewnie nie wiedzą, posiadaczem rekordu przekładów na języki obce.

Powinien być bogaty. Tymczasem umarł jako biedny emigrant kilkadziesiąt lat temu w Wielkiej Brytanii. Co więcej, przez wiele lat po wojnie mało kto o nim słyszał, mało kto wiedział o istnieniu jednego z największych polskich pisarzy XX wieku. Ba, nie wiedziała o nim nawet najbliższa rodzina, a żona pozostawiona w Polsce praktycznie „ukrywała” się pod zmienionym nazwiskiem, obawiając się komunistycznych represji.

Witkacy, który namalował dwa jego portrety w Zakopanem w 1939 roku, mówił o nim pieszczotliwie – poeta – bandyta. Początek jego kariery literackiej był równie sensacyjny, jak całe jego życie. Pensjonariusz jednego z najcięższych więzień w Polsce wydaje książkę, „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy”, która staje się od razu bestsellerem. Dzięki niej wychodzi z więzienia. Reszta jest legendą.

Kim był Piasecki? Ba, kim nie był... Urodził się podobno na prima aprilis roku pańskiego 1901 w Lachowiczach na Białorusi. Do 20 roku życia mówił tylko po rosyjsku. Przeżył zamieszanie rewolucji bolszewickiej, brał udział w białoruskiej antybolszewickiej partyzantce, walczył po stronie polskiej w wojnie 1920 roku, potem był przemytnikiem na pograniczu, a równocześnie polskim agentem działającym po sowieckiej stronie. Wszystkie granice były dla niego łatwe do pokonania – zarówno te pomiędzy państwami jak i granice prawa. Siedział w więzieniach sowieckich i polskich. Ostatni wyrok za rozbój z bronią w ręku po polskiej stronie granicy omal nie kosztował go życia. Wyrok ostatecznie zamieniono na 15 lat ciężkiego więzienia i dzięki temu literatura polska zyskała wielkiego pisarza. W normalnych warunkach prawdopodobnie niczego by nie napisał. Może nawet zabiłby go własny styl życia – zamiłowanie do ryzyka, broni palnej, alkoholu i kokainy...

W więzieniu wyciszył się, miał czas dla siebie, miał czas na podróż do własnego wnętrza i odnalazł tam talent literacki. Pisał ołówkiem w szkolnych brulionach, korzystając z odrobiny światła przy więziennym oknie. Nauczył się polskiego czytając prasę literacką.

„Języka polskiego prawie nie znałem. Chodziłem do szkoły rosyjskiej. Na granicy posługiwałem się wyłącznie tą mową. W więzieniu istnieje specjalna gwara. Otrzymywałem jedno z popularnych pism literackich. Uważnie podpatrywałem budowę zdań. Po paru latach pobytu na Świętym Krzyżu dostałem podręcznik gramatyki. To był mój przewodnik. Zabrałem się do pisania. Szło. Palił się we mnie olbrzymi pożar tamtego życia...”

Kiedyś więzienie odwiedził reporter. Nazywał się Melchior Wańkowicz. Piasecki posłał mu później rękopis „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy”. Potem wszystko potoczyło się jak w bajce... Dwa lata wolności i sławy. Pieniądze, kobiety, wywiady w gazetach... Wybucha jednak wojna i koszmar powraca, każde miejsce jest więzieniem. Piasecki spędza lata kolejnych okupacji na Wileńszczyźnie, współpracując ze specjalną komórką likwidacyjną Armii Krajowej. Organizuje i wykonuje wyroki śmierci na konfidentach. Ratuje niesłusznie skazanego na taki wyrok innego wielkiego polskiego pisarza – Józefa Mackiewicza. Wszystko, co przeżył podczas wojny opowie w formie literackiej później, już na emigracji w dwóch książkach: „Człowiek przemieniony w wilka” i „Dla honoru organizacji”. Mackiewicz opisuje ten sam okres i ten sam teatr wydarzeń także w dwóch książkach – „Droga do nikąd” i „Nie trzeba głośno mówić”. (Też są teraz wydane ponownie.) Warto w tym wypadku czytać Mackiewicza i Piaseckiego równolegle. Zyskuje się szerszą perspektywę, a poza tym Piaseckiego odnajdziemy na kartach książki Mackiewicza i odwrotnie. (Z tym, że na Mackiewicza jest dziś nadal „cenzuralny zapis” – nadal nie wolno wydawać jego książek w Polsce, o czym pewnie nie wszyscy wiedzą, ale o tym kiedy indziej…)

W czasie wojny, kiedy wiodło mu się najgorzej, za granicą ukazywały się bez jego wiedzy – przekłady jego powieści – w Szwecji, Norwegii, Francji, Włoszech, Danii i Hiszpanii. Wydań dokonywano na podstawie wcześniejszych umów z wańkowiczowskm „Rojem”, bądź zupełnie nielegalnie. Wańkowicz był, co prawda człowiekiem, dzięki któremu Piasecki opuścił więzienie, ale po wojnie na emigracji nie dogadali się w sprawie zagranicznych przekładów, z których sam autor nie miał grosza zysku. Ostatecznie uznał Wańkowicza za swojego wroga! 8 maja 1945 opuszcza Wilno razem z transportem przesiedleńców. Krąży po Polsce, ukrywa się przed nowymi okupantami. Wspominał potem:

„W Polsce moje książki były przez bolszewików niszczone. Chowano je. Krążyły nawet w odpisach ręcznych. Były poszukiwane przez organy UB i MGB. Aresztowano nawet ludzi, którzy mnie znali.”

Był przecież antykomunistą jeszcze w czasie rewolucji, potem zwalczał sowietów jako agent polskiego wywiadu, a później jako żołnierz polski podziemnej. Ucieka ostatecznie na Zachód. Jedzie najpierw do Włoch, gdzie ze zdziwieniem odkrywa przekłady swoich książek i trafia do II Korpusu. Potem do Anglii, gdzie ima się różnych zajęć, pisze nowe, poprawia i przerabia swoje wcześniejsze książki, wysyła paczki do Polski do swojej żony i syna, ma nadzieję na ekranizację swoich powieści... Żyje bardzo skromnie, na granicy ubóstwa. Cały czas pisze i uważa to za swoje powołania. Umiera 12 września 1964 roku. Na cmentarzu w Hastings żegna go kilka najbliższych osób. Nie było nikogo ze Związku Pisarzy, nie było żadnych „osobistości”. W końcu umarł człowiek z marginesu, także z marginesu literackiego, jak uważało wiele osób. Niektórym naraził się ostrą krytyką Miłosza, kiedy ten zrezygnował ze służby w PRL-u i wybrał emigrację...

Udział Piaseckiego w tzw. sprawie Miłosza jest dobrym przykładem jego działalności publicystycznej. W tekście „Były poputczik Miłosz” opublikowanym w „Wiadomościach” nr 44 z 1951 roku napisał:

„Miłosz pisze, że służył Krajowi, chociaż służył Bierutowi. Pisze, że służył, bo „wszyscy służą”. Ale jak służą. Jeśli robotnik czy urzędnik nawet wstępuje do PPR-u, aby wyżyć, jeśli nawet w pochodach nosi portret Stalina – którego, jeśliby mógł udusiłby własnymi rękami – to jest to nieszczęście, w które miłosze go wtrąciły...”

Artykuł Piaseckiego był nikczemny – napisał zaraz potem Konstanty Jeleński w liście do Jerzego Giedroycia – pierwszy raz przedstawił go w świetle prawdziwego kryminalisty na usługach Korpusu Ochrony Pogranicza Kensingtonu”. Z kolej Jan Lechoń w swoim „Dzienniku” pisze, że odetchnął u ulgą:

„Artykuł Sergiusza Piaseckiego o Miłoszu ulżył mi jak jakaś katharsis. To samo właściwie chciałem napisać, ale nie wiem, czy potrafiłbym to zrobić z taką pasją, z taką, powiedziałbym bezpośredniością oburzenia. Ktoś tam urąga, że Piasecki nie ma prawa decydować o randze pisarzy, bo nie jest pisarzem. Byłem prawie tego zdania, ale właśnie ten artykuł, w którym każdy argument trafia „bez pudła”, jest dowodem jego talentu. W antologii publicystyki polskiej mógłby on pozostać jako rozprawa definitywna z literaturą zdrady, jako jej egzekucja.”

Jak wspominałem, Piaseckiemu nie brakowało odwagi przy przekraczaniu wszelkich granic, a jego działalność publicystyczna nie ograniczała się tylko do udziału w sprawie Miłosza. Wart odnotowania jest także tekst „Sto pytań pod adresem obecnej Warszawy” napisany w 1946 roku w formie listu otwartego do Karola Kuryluka, redaktora „Odrodzenia”, który przed wojną prowadził pismo literackie „Sygnały”, a po wojnie, podobnie jak Miłosz, zaakceptował nową rzeczywistość.

Publicystyka, nowele, wiersze to jednak tylko boczny tor zainteresowań pisarza. Przede wszystkim skupiał się na pisaniu powieści. Na emigracji prawie cały czas poświęcał na solidną literacką robotę. Do Wańkowicza miał żal nie tylko o nielegalne przekłady, ale także o edytorskie zepsucie „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy”, który został okrojony i dopasowany do potrzeb „Roju” i czytelników. Piasecki próbował zrekonstruować pierwotną, zaginioną wersję. Podobnie uczynił z pozostałymi książkami, tymi już wydanymi i tymi, które miał w brudnopisie... Pisał na nowo i odtwarzał z pamięci materiały, które pozostały i zaginęły w kraju. Praktycznie przeredagował czy wręcz napisał wszystko od nowa w latach 1946-1964, stąd często znaczne różnice pomiędzy rozmaitymi wydaniami... Do ostatniej chwili pracował nad trzecią częścią cyklu „Wieża Babel”, której dwa pierwsze tomy wyszły jako „Człowiek przemieniony w wilka” i „Dla honoru organizacji”.

Wszystko, co napisał układa się w zamkniętą, niemal kompletną całość. Pewne utwory zaginęły (np. Droga pod mur). W sumie opowiadał własne przeżycia, nadając im formę literacką. Niektórzy uważali to wręcz za pamiętniki, inni traktowali jego twórczość jako drugorzędną literaturę przygodową – coś w rodzaju skrzyżowania Karola Maya i Sienkiewicza. Hemar porównywał go do Jamesa Bonda. Inni, po lekturze „Siedmiu pigułek Lucyfera” i „Zapisków oficera Armii Czerwonej” porównywali go do Orwella, nawet uznawali za lepszego od Orwella. Nie wchodźmy jednak na teren krytyki literackiej. Wystarczy, że każdą książkę Piaseckiego czyta się z wypiekami, jednym ciągiem i zaraz ma się ochotę sięgnąć po następną. A jest ich sporo, bo ostatnio na fali renesansu literatury emigracyjnej, już nie w powielaczowym wydaniu, wydrukowano wszystkie na raz. I wznawia się więcej – w miękkich i twardych oprawkach. Nowy rekord czytelniczy stał się faktem. Ponownie odkryta gwiazda polskiej literatury błyszczy na literackim firmamencie III Rzeczpospolitej tak mocno jak Wielka Niedźwiedzica. Stąd moja rada – kupcie wszystkie* od razu, kupcie także wszystko**, co napisano dotąd o Piaseckim, bo tylko w ten sposób przybliżycie się do rozwikłania tajemnicy Sergiusza Piaseckiego – poety – bandyty.



*Są różne szkoły czytania Piaseckiego – np. według kolejności powstania, wydania, według chronologii czasowej związanej z życiem autora. Poniżej lista według kolejności wydania:

„Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy” – powstała w roku 1935, wydana po raz pierwszy w 1937 roku.

„Piąty etap” – pierwsza książka Piaseckiego powstała w 1934 roku, wydana w 1938 roku.

„Bogom nocy równi” – powstała w 1938 roku, wydana w 1939 roku.

„Jabłuszko” – powstała w latach 1941-1944, wydana w 1946 roku przez Instytut Literacki Giedroycia w Rzymie.

„Spojrzę ja w okno...” powstała w latach 1944-46, wydana przez Instytut Literacki w 1947 roku.

„Nikt nie da nam zbawienia”, powstała w 1946 roku, wydana przez Instytut Literacki w 1947 roku.

„Siedem pigułek Lucyfera” – powstała w roku 1947, wydana w Londynie w 1948 roku.

„Zapiski oficera Armii Czerwonej”, powstała w roku 1948, wydana w Londynie w 1957 roku.

„Żywot człowieka rozbrojonego” powstała w roku 1935, zrekonstruowana w 1057, a wydana w Londynie w 1962 roku.

„Człowiek przemieniony w wilka”, powstała w latach 1958-1963, wydana w Londynie w 1964 roku.

„Dla honoru organizacji”, powstała w latach 1958-1963, wydana w Londynie w 1964 roku.

„Adam i Ewa”, powstała w roku 1955, drukowana w Dzienniku Polskim w roku 1963, wydana w Warszawie w 1999 roku.

„Mgła” – skrócona wersja trylogii: Jabłuszko, Spojrzę..., Nikt nie da nam zbawienia, powstała w latach 1962-1963, wydana w Warszawie w roku 1999. (Odradzam kupowanie. Lepiej kupić wersję oryginalną w trzech tomach.)

**Warto także przeczytać książki o Piaseckim:

„Żywot człowieka uzbrojonego” – Krzysztof Polechoński, wyd. PWN.

„Sergiusz Piasecki 1901-1964 – życie i twórczość” – Ryszard Demel. Wyd. LTW.

„Gwiazdy Wielkiej Niedźwiedzicy” – Ewa Tomaszewicz (wnuczka pisarza). Wyd. LTW, Warszawa 2003.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura