Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski
377
BLOG

Szwedzkie bezstresowe wychowanie

Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 2
Szwedzi uważają, że jedynym kryterium dla pedagogiki powinna być swoboda tzw. stressfri uppfostran. Powinno się uczyć tego, czego spontanicznie chcą dzieci. Naturalne potrzeby dziecka wyznaczają treści nauki, a szkoła jest dla ucznia miejscem radosnego spędzania czasu.

Jak wiadomo, dzieci, choć mają różne temperamenty i sprawność psychomotoryczną, nie rodzą się złe, głupie, ani leniwe! Mogą takie się stać, jeśli dorośli nie wskażą im norm zachowania, nie wytyczą nieprzekraczalnych granic i nie będą konsekwentni w swych wymaganiach, co do ich przestrzegania. Wbrew pozorom, dzieci czują się lepiej, gdy jasne są społeczne przekazy odnośnie do norm zachowania, gdy wyraźnie widać, co jest dobre, a co złe. Wszyscy ludzie mają potrzebę posiadania swego terytorium i respektują cudze granice. W życiu codziennym dokonuje się to niemal automatycznie. Przy odrobinie wrażliwości dobrze rozumiemy sygnały mimiczne, werbalne, pantomimiczne, wysyłane w wypadku przekraczania granic. Dzieci muszą się tego nauczyć. Szukają granic testując otoczenie, jest to element ich rozwoju...

Wiadomo też, że stres pełni funkcję stymulującą, dynamizującą wszelkie poczynania człowieka, jest jednak także potencjalnym czynnikiem zagrażającym jego rozwojowi, szczególnie wtedy, gdy człowiek nie potrafi radzić sobie z jego przedłużającym się trwaniem. Zadaniem rodziców i wychowawców powinno więc być nie tyle chronienie dzieci (uczniów) przed oddziaływaniem czynników mogących stanowić dla nich źródło stresu, ile kontrolowanie siły oddziaływania tych czynników, uczenie dzieci takiego kontrolowania, ale przede wszystkim wspieranie ich wtedy, gdy podejmują próby radzenia sobie z nimi, Poznawanie świata wiąże się nieuchronnie z przeżywaniem napięć. Dotyczy to również szerokiej gamy zachowań społecznych. Szwedzka szkoła, która świadomie rezygnują z używania słowa "nie", akceptują wszelkie poczynania dziecka, nie ingeruje w proces jego socjalizacji, poprzez wprowadzenie norm, przepisów, zasad - prezentuje postawę skrajnie liberalną. Nie tylko zresztą szkoła, ale i szwedzcy rodzice wychowani w szwedzkiej szkole i przesiąknięci socjaldemokratycznymi ideami...

J.J. Rousseau: Człowiek jest z natury dobry, wypacza go cywilizacja...

Decydując się na wychowanie bezstresowe, należy zadać sobie pytanie wyjściowe: Co chcemy osiągnąć? Jakiego człowieka wykreować? Wychowywanie dziecka w sposób tradycyjny opiera się bowiem na wykorzystaniu szeregu zakazów, prezentacji norm, stosowaniu kar, ograniczaniu wolności i narzucaniu dyscypliny lub bezkrytycznym powielaniu postaw wychowawczych własnych rodziców. Natomiast bezstresowo, to liberalnie, bez żadnych ograniczeń, kar, zakazów, nauczania norm i zasad. Patrząc na "produkt końcowy" w krzywym zwierciadle, z jednej strony otrzymujemy człowieka wytresowanego, ułożonego, karnego (nic mu nie wolno), z drugiej zaś rozpuszczonego, zmanierowanego, pozbawionego skrupułów (wszystko mu wolno). Stwierdzenie, że "dzieciom wszystko wolno" jest, zdaniem polskiej autorki Małgorzaty Kramarz, jednym z najbardziej szkodliwych poglądów dla całokształtu ich wychowania, tak w szkole jak i w domu.

Szwedzka szkoła ma jednak wiele innych „zalet”...

Zdaniem brytyjskiego socjologa Rolanda Huntforta, szwedzka szkoła kształci tylko dwa rodzaje ludzi. Z jednej strony uległych przeciętniaków, których nauczono akceptować sytuację życiową, w której wzrastają, co motywuje pewnego rodzaju fatalizm w świecie zdeterminowanym przez warunki ekonomiczne. Z drugiej strony elitę, kształconą w specjalnych – często prywatnych szkołach, którzy są zdecydowani na przewodzenie szarej masie i nauczeni jak manipuluje się środowiskiem, w którym przyszło im żyć. Obie te grupy są przekonane o wyższości kolektywu nad jednostką, a ich przedstawiciele charakteryzują się brakiem samodzielnego myślenia.

I jak to się ma do bezstresowego wychowania, które powinno owocować jednostkami, co prawda mało zdyscyplinowanymi, ale myślącymi swobodnie i samodzielnie? Wpływają na to inne czynniki wychowawcze, które przy pozorach wysuwania na plan pierwszy liberalnego wychowania, faktycznie wychowują jednostkę poddaną kolektywowi i nie potrafiącą myśleć samodzielnie. Tak więc tylko pozornie szwedzka szkoła jest nowoczesna i liberalna, „bezstresowa”, podczas gdy w istocie wychowuje się w niej nie jednostki, lecz ludzi kolektywnych, ze zunifikowanym światopoglądem, a jednocześnie wierzących, że mogą myśleć, co chcą i postępować, jak chcą. Jak to jest możliwe? Inna zasada szwedzkiego wychowania mówi bowiem, że należy w dzieciach przełamywać wszelkie cechy indywidualne i propagować kolektywizm myślenia i zachowań. Szwedzcy pedagodzy wymyślili tylko system, jak robić to „bezstresowo”... Szwecja jest przecież kolektywnym społeczeństwem, w którym nie ma miejsca na indywidualizm, a że „po drodze” do kolektywnego społeczeństwa dzieci sobie trochę podokazują w szkole to i tak nie ma to większego znaczenia na ostateczny wynik.

Jeden z przedstawicieli szwedzkiego przemysłu powiedział w trakcie wywiadu, przeprowadzanego w szwedzkim radio, że szkoła powinna kształcić „siłę roboczą” mogącą sprostać wyzwaniom technologicznym obecnych czasów, a mówiąc prościej, ludzi, którzy będą w stanie przeczytać instrukcję obsługi maszyny, na której będą pracowali. No i dzięki temu nie popsują tej maszyny. To stwierdzenie wiąże się z innym szwedzkim pojęciem idiotsäker które oznacza mniej więcej, że urządzenia (w Szwecji) powinny być konstruowane w taki sposób, aby nawet idiota (który ukończył szwedzką szkołę) nie był w stanie ich popsuć.

I to w sumie działa, szwedzki system jest dość sprawny, ludzie czyści i zadbani, nikt niczego nie psuje... Więc po co narzekać?



Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo