Jarosław Kaczyński obiecał kiedyś, że jeżeli przegra wybory w 2011 r. to zaprzestanie sprawowania funkcji prezesa PiS. Można przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, że Kurski i Ziobro na tę właśnie chwilę czekali. O tym, że PiS wyborów nie wygra, było wiadomo od dawna i żadne zaklinane sondaże nie były w stanie tego zmienić. Szczególnie, że – jak wspomniał poseł Hofman – te wewnętrzne, pisowskie zakładały niższą frekwencję – to zdanie dobitnie świadczy o tym że PiS doskonale wie, że nie ma wielkiego poparcia wśród społeczeństwa, ma jedynie w swoim twardym elektoracie, który żeby tam nie wiem co, pójdzie i zagłosuje.
Ziobro mógł sobie zatem wkładać wiele wysiłku w z góry przegraną kampanię, grając na jak najlepsze poparcie (co osiągnąć się PiS udało), ale nie na przewagę nad obecną koalicją, będąc spokojny o wynik wyborów, który to wynik spowoduje rezygnację Kaczyńskiego ze stołka prezesa. No i ten stołek komuś będzie musiał przypaść. Przypuszczenie, że miałby przypaść właśnie Ziobrze było jak najbardziej uzasadnione.
Ale co się okazało? Ano, że prezes Kaczyński swoim zwyczajem słowa nie dotrzymał, no bo jakże miałby dotrzymać, skoro mu wołają JarosławPolskęZbaw, a okrzyków o „Zbigniewie” darmo szukać.
Kaczyński jest przewidywalny do bólu, więc wywołanie sytuacji, która zmusiłaby go do wykluczenia trzech członków partii, w tym dwóch jej największych „wojowników”, nie było żadnym problemem. Trójca pod znakiem ZZ natychmiast wdrożyła ciąg dalszy planu – stwarzając nowy klub parlamentarny, złożony z 16 posłów PiS.
I ten ruch stawia Kaczyńskiego pod ścianą.
Jeżeli zrobi to, o czym mówią Hofman i Błaszczak, czyli wykluczy z partii tę szesnastkę, to mamy piękny początek końca PiS i narodziny nowej partii. Jeżeli tego nie zrobi, to albo będzie musiał oddać prezesowski fotel Ziobrze, albo zostanie zmuszony do takiej zmiany statutu PiS, który odbierze mu jednowładztwo w partii i to w taki sposób, aby jednoznacznie było wiadomo, który kawałek tortu jest w czyjej kompetencji.
Jednak bez względu na to, który scenariusz zostanie ostatecznie zrealizowany (obstawiam pierwszy), obserwujemy koniec kariery politycznej Kaczyńskiego.
Powstanie nowa partia, albo PiS przejdzie w ręce nowego kierownictwa. A wtedy należy się modlić, aby Ziobrze zabrakło umiejętności kokietowania społeczeństwa. Bo władza w rękach człowieka tego rodzaju to naprawdę niebezpieczne narzędzie.
---------------------------
PS. godz. 19:48
Pani Kempa przegrała bój o fotel wicemarszałka z wcześniej odrzuconą Panią Nowicką. Robi się coraz ciekawiej. Wygląda na to, że tam gdzie się od dwóch do czterech bije, piąty korzysta.
Komentarze obraźliwe usuwam. Banuję chamów, klony i trolle bez względu na opcję, z której są.
UWAGA
NIE MAM KONT NA FACEBOOKU I NK Jakakolwiek wiadomość stamtąd, rzekomo ode mnie - nie jest ode mnie
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka