Mirnal Mirnal
91
BLOG

Tragiczny paradoks na S19: analiza zderzenia pod Jeżowem (5 września 2025)

Mirnal Mirnal Technologie Obserwuj notkę 3
To opracowanie uwzględnia najnowszą, zweryfikowaną konfigurację wypadku (stan na 17 grudnia 2025 r.) oraz wyjaśnia techniczne i psychologiczne przyczyny tragedii na drodze ekspresowej S19.

Wypadek ten jest jednym z najbardziej wstrząsających przykładów na to, jak współczesna technologia - choć ratuje życie - robi to w sposób głęboko niesprawiedliwy, chroniąc przede wszystkim tego, kto popełnił błąd.

1. Konfiguracja i dynamika zderzenia

Według ustaleń Prokuratury Rejonowej w Nisku, do zdarzenia doszło kilka minut przed godziną 15:00 na prostym odcinku drogi:

– Pojazd uderzony (biała Skoda Scala): Prowadzona przez 61-letniego Witolda K. (zmarł w szpitalu 16 grudnia 2025); auto poruszało się pasem w kierunku Rzeszowa;

– Pojazd uderzający (czarna Skoda Octavia): Prowadzona przez 29-letniego mężczyznę (prawdopodobnego sprawcę - jedyny ocalały w katastrofie). Pasażerką tego auta była dziennikarka Katarzyna Stoparczyk.

Dlaczego doszło do zderzenia? Z zeznań i ustaleń wynika, że biała Skoda Scala poruszała się jako pierwsza z prędkością znacznie niższą, niż dopuszczalna na drodze ekspresowej. Przyczyną była prawdopodobnie nagła awaria techniczna pojazdu. Dla nadjeżdżającego z tyłu 29-latka w czarnej Skodzie Octavii, białe auto mogło sprawiać wrażenie stojącego w miejscu. Brak gwałtownego manewru obronnego sugeruje chwilową dekoncentrację lub błędną ocenę prędkości poprzedzającego pojazdu (tzw. zjawisko oślepienia informacyjnego).

2. Koszmarna prawda o bezpieczeństwie: 2025 vs 1975

Gdybyśmy cofnęli się o 50 lat, bilans ofiar przy identycznym zderzeniu byłby prawdopodobnie odwrotny.

– kierowca czarnej Skody, prawdopodobny sprawca:

Teraz: Ocalał i wyszedł z auta o własnych siłach. Nowoczesna strefa zgniotu Octavii i system poduszek powietrznych zadziałały jak „inteligentny pancerz”, pochłaniając energię, która mogłaby zabić człowieka.

50 lat temu: Zapewne zginąłby na miejscu. Sztywna kolumna (dzida) kierownicy i brak pasów nie dałyby mu szans przy uderzeniu w tył innego pojazdu.

– pasażerka (Katarzyna Stoparczyk) w czarnej Skodzie:

Teraz: Zginęła na miejscu. Mimo siedzenia w aucie najeżdżającym, tył kabiny nie posiadał poduszek czołowych ani inteligentnych ograniczników napięcia pasów. Przy ogromnym opóźnieniu jej ciało zostało poddane przeciążeniom przekraczającym wytrzymałość ludzkich narządów.

50 lat temu: Miała szansę przeżyć uderzenie w oparcie fotela.

– kierowca białej Skody (Witold K.):

Teraz: Zmarł po trzech miesiącach walki o życie. Nowoczesne, lekkie konstrukcje (Scala) przy uderzeniu w tył przenoszą potężną energię na kręgosłup szyjny (efekt 'whiplash'). Systemy ochrony kręgów nie nadążyły za siłą uderzenia większej Octavii.

50 lat temu: Ciężkie, stalowe konstrukcje i brak zagłówków generowały inne obrażenia, ale rzadziej kończyły się śmiercią kierowcy przy najechaniu od tyłu przy mniejszej prędkości własnej.

– pasażer białej Skody (Jerzy Ch.):

Teraz: Zgon na miejscu Brak strefy zgniotu z tyłu - siedział najbliżej miejsca uderzenia. Tył białej skody (Scala) został zmiażdżony przez większą i cięższą Octavię. Nie miał żadnej ochrony. Nowoczesna Skoda Scala (auto ofiar) ma tył zaprojektowany tak, aby miękko się zgniatał, pochłaniając energię uderzenia. Paradoksalnie, to rozwiązanie chroni głównie pasażerów auta najeżdżającego (czarnej Skody), by nie uderzyli w sztywny mur. Dla Jerzego Ch. oznaczało to jednak, że konstrukcja auta dosłownie „weszła” do środka, miażdżąc przestrzeń, w której siedział.

50 lat temu: W odniesieniu do tego pasażera, porównanie z technologią sprzed 50 lat (lata 70. XX wieku) ukazuje najbardziej drastyczną zmianę w filozofii budowania samochodów. Oto jak wyglądałby los pasażera siedzącego z tyłu w aucie uderzonym 50 lat temu: Samochody projektowano jako sztywne klatki. Tył auta nie był „strefą zgniotu”, lecz solidną konstrukcją z grubej blachy. Przy uderzeniu od tyłu, bagażnik starej Skody (np. modelu S100) nie składałby się jak harmonijka. Pasażer poczułby potężne szarpnięcie, ale kabina wokół niego nie zostałaby zdewastowana.

W 1975 roku Jerzy Ch. prawdopodobnie przeżyłby ten wypadek z urazami kręgosłupa (od braku zagłówka), ale kabina by go nie zmiażdżyła. W 2025 roku zginął na miejscu, bowiem nowoczesne auto „poświęciło” tył swojej konstrukcji (gdzie on siedział), aby złagodzić uderzenie dla pojazdu sprawcy.

3. Wnioski: System zadbał o… winnego

Najbardziej gorzkim wnioskiem z tragedii w Jeżowem jest fakt, że po 50 latach badań nad bezpieczeństwem i miliardach dolarów wydanych na testy zderzeniowe, inżynieria motoryzacyjna stworzyła najskuteczniejszy system ochrony dla kierowcy najeżdżającego.

System bowiem „wybaczył” błąd 29-latkowi, ratując mu życie, podczas gdy pasażerowie z tyłu obu aut oraz kierowca auta uderzonego zapłacili najwyższą cenę za niedoskonałości systemów ochrony pasażerów tylnej kanapy obu pojazdów oraz kierowcy niechronionego od tyłu pojazdu najeżdżanego.

Producent Skody powinien uczestniczyć w badaniach nad tym wypadkiem z oczywistych powodów.

Śledztwo koncentruje się obecnie na danych z rejestratorów EDR (czarnych skrzynek) obu aut Skody, co ma dać ostateczną odpowiedź na pytanie o bezpośrednią przyczynę braku reakcji kierowcy czarnej Octavii.

Analiza danych z rejestratorów EDR (Event Data Recorder), czyli tzw. czarnych skrzynek, jest w 2025 roku standardowym i kluczowym elementem śledztw w sprawach tragicznych wypadków drogowych.

Oto dlaczego możemy być pewni ich obecności i analizy:

• Obowiązkowe wyposażenie obu pojazdów: Zarówno Skoda Octavia (model uderzający), jak i Skoda Scala (model uderzony) to nowoczesne konstrukcje. Od 7 lipca 2024 roku każde nowo rejestrowane auto osobowe w Unii Europejskiej musi być wyposażone w system EDR. Biorąc pod uwagę roczniki tych modeli, oba niemal na pewno posiadały te urządzenia.

• Co rejestrują? Czarne skrzynki zapisują parametry z ostatnich sekund przed uderzeniem: precyzyjną prędkość, siłę hamowania, ruchy kierownicą, a nawet to, czy pasażerowie mieli zapięte pasy. W tym wypadku dane te pozwolą biegłym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego 29-letni kierowca nie zareagował na wolno jadącą białą skodę.

• Dlaczego to trwa tak długo? Choć sam odczyt danych jest szybki, ich interpretacja przez biegłego sądowego w połączeniu z innymi dowodami (np. śladami na asfalcie, uszkodzeniami karoserii) zajmuje zazwyczaj od kilku tygodni do kilku miesięcy. Biegły musi stworzyć pełną rekonstrukcję wypadku, która będzie niepodważalnym dowodem w sądzie.

• Znaczenie dla sprawcy: Ponieważ 29-letni kierowca przeżył, wyniki z EDR będą kluczowe dla postawienia mu zarzutów. Jeśli czarna skrzynka wykaże np. brak próby hamowania aż do momentu zderzenia, może to sugerować rażące niedbalstwo, co wpłynie na wymiar kary.

Śledztwo opiera się właśnie na tych obiektywnych danych cyfrowych, aby wykluczyć wszelkie domysły co do winy ocalałego kierowcy.

Wniosek historyczny: 50 lat temu osoba bezpośrednio odpowiedzialna za wypadek tego typu (kierowca najeżdżający na poprzedzający) ponosiła największe ryzyko śmierci.

Wniosek dzisiejszy: Współczesna inżynieria motoryzacyjna, faworyzuje kierowcę najeżdżającego, stworzyła pancerz chroniący sprawcę zdarzenia, jednocześnie pozostawiając luki bezpieczeństwa, które zabiły 3 osoby niewinne.

Podsumowanie paradoksu

• Prawda: prawdopodobny sprawca wypadku żyje dzięki sukcesowi inżynierii bezpieczeństwa.

• Tragedia: ofiary zginęły z powodu asymetrii bezpieczeństwa (tylne siedzenia i uderzenia od tyłu są konstrukcyjnie mniej bezpieczne, niż przednie siedzenia w uderzeniach od frontu).

• Sprawiedliwość: W 2025 roku sprawca poniesie odpowiedzialność karną (grozi mu do 8 lat więzienia), ale ironia polega na tym, że nowoczesna technologia zadbała o niego najbardziej.

System „wybaczył” błąd 29-latkowi, ratując mu życie, podczas gdy pasażerowie z tyłu oraz kierowca auta uderzonego zapłacili najwyższą cenę za niedoskonałości systemów ochrony pasażerów tylnej kanapy obu pojazdów oraz kierowcy niechronionego od tyłu pojazdu najeżdżanego.

Śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Nisku koncentruje się obecnie na danych z rejestratorów EDR (czarnych skrzynek) obu aut Skody, co ma dać ostateczną odpowiedź na pytanie o bezpośrednią przyczynę braku reakcji kierowcy czarnej Octavii.

PS Cień Dubaju nad Jeżowem

Tragedia na S19 obnaża nie tylko luki w technologii, ale i niepokojącą niefrasobliwość proceduralną. Fakt, że w tak medialnej sprawie, w której zginęły trzy osoby, biegły do odczytu czarnych skrzynek (EDR) ma zostać powołany dopiero pod koniec roku, budzi uzasadniony lęk o skuteczność sprawiedliwości.

W pamięci opinii publicznej wciąż żyje przypadek Sebastiana M., który po spowodowaniu tragedii na autostradzie A1, wykorzystał opieszałość śledczych i brak postawionych zarzutów, by uciec do Dubaju.

W Jeżowem mamy do czynienia z podobną, niebezpieczną luką czasową - prawdopodobny sprawca ma 29 lat, zdrowie i wolność. System bezpieczeństwa auta ocalił go fizycznie, a teraz system prawny daje mu miesiące swobody, zanim opinia biegłego stanie się fundamentem do postawienia ewentualnych zarzutów.

W Jeżowem sytuacja staje się niemal lustrzana z Dubajem.

1. Technologia „wie”, ale system czeka. Choć prokuratura potwierdziła, że oba pojazdy posiadały moduły bezpieczeństwa, dane z nich - które można odczytać w kilka minut - wciąż czekają na formalną opinię, podczas gdy domniemany sprawca pozostaje wolnym człowiekiem.

2. Ocalały panem swojego losu. Kierowca chroniony przez systemy bezpieczeństwa przodu auta, ma dziś to, czego ofiary zostały pozbawione - zdrowie, czas i swobodę ruchu. Może wyjechać do odległego kraju i to nie z cynizmu, ale po prostu z ludzkiej paniki, poczucia winy czy chęci ucieczki przed traumą i zaszczuciem. Jego adwokat zawsze będzie mógł argumentować, że klient „szukał spokoju”, a polskie państwo - mimo lekcji z Dubaju - ponownie zostanie bezbronne wobec kogoś, kto po prostu kupił bilet lotniczy, zanim biurokracja „przemieliła” dane cyfrowe na papierowy protokół.

3. Milczenie ofiar. Witold K. zmarł 16 grudnia 2025, nie doczekawszy nawet powołania eksperta, który miał dowieść jego niewinności za pomocą danych ze skrzynki. To ostateczny dowód na systemową niesprawiedliwość - technologia z 2025 roku ratuje sprawcę fizycznie, a biurokracja daje mu „okienko transferowe”, by uniknął on odpowiedzialności karnej.

Jeśli 29-latek rzeczywiście wybierze ucieczkę, ta sprawa stanie się symbolem państwa, które potrafi zmusić inżynierów do montowania czarnych skrzynek w autach, ale nie potrafi zmusić własnych organów do ich sprawnego wykorzystania w imię pamięci o ofiarach.


Mirnal
O mnie Mirnal

Życzliwy wobec ludzi życzliwych, krytyczny wobec wielu zjawisk.*************************** Kind to kind people, critical of many phenomena.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Technologie