Gazeta zamieściła obszerny wywiad z biskupem Tadeuszem Pieronkiem. To, że pewne jego wypowiedzi bywały kontrowersyjne, to może i dodawało ognia pewnym nudnawym tematom. Jednak ostatnio przesadził w owym dzienniku, zwłaszcza że nie jest "zwykłym" księdzem, ale jest m.in. profesorem prawa kanonicznego oraz rektorem Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie.
Na dobry (a właściwie - zły) początek redaktor zapytał o pewnego proboszcza z Częstochowy, który domagał się pisemnych oświadczeń od parafian nieprzekazujących datków na swoją parafię. Zamiast oficjalnego stanowiska biskupa w tej sprawie, przeczytaliśmy - Jego trzeba pytać. Cóż ja mam powiedzieć, skoro on nie chce gadać. Przyznał wprawdzie - Ja takiego żądania nie rozumiem. A ja, jako czytelnik żyjący w kapitalizmie, czyli w systemie stawiającym pieniądz ponad wszystkim - rozumiem, jednak nie popieram...
Na pytanie - Jak księża rozliczają się z datków składanych przez wiernych? odpowiedział pytaniem - A jak rozlicza się lekarz z prywatnych wizyt?
Dziennikarz wchodzi na delikatny temat - Mamy ks. Henryka Jankowskiego z Gdańska, jednego z najbogatszych Polaków. Ks. Tadeusz Rydzyk, szef Radia Maryja też nie należy do ubogich... Biskup Pieronek - Wymienię wielu polskich biznesmenów. Nikt się nie dziwi z ich bogactwa. I tu także nieporozumienie. Po pierwsze - wymieniając bogatych księży nie można im przeciwstawiać bogatych biznesmenów, choćby dlatego, że księża nie powinni zajmować się interesami, a ponadto Polacy są przekonani, że biznesmeni to w większości złodzieje i kombinatorzy. Po drugie - nie należy mówić nikt; nie wiem jak inni czytelnicy, ale ja jednak dziwię się, a nawet jestem oburzony bogactwem wielu biznesmenów, a całkowicie nie mogę zrozumieć owczego pędu niektórych księży do mamony. Czy Bóg dopuści ich do swych niebieskich włości widząc trzęsące się do szmalu kończyny Jego przedstawicieli na ziemskim padole?
Dziennikarz wypowiada bodaj najistotniejszą opinię - Ale ksiądz powinien dawać przykład życia w ubóstwie? oczekując z ust tak nobliwej i moralnej osoby konkretnego (piętnującego?) stanowiska. Niestety, odpowiedź (wymijająca, jakich wiele) kompletnie rozczarowuje - Każdy powinien żyć przykładnie. Nie tylko ksiądz. I tu wielebny nie ma racji - otóż nie jest prawdą, że każdy powinien żyć przykładnie. Każdy może robić ze swym życiem, co mu się żywnie podoba, byle nie szkodził innym. Może robić setki mniej lub bardziej eleganckich rzeczy, jego sprawa. Nie powinien naruszać prawa i powinien (ale NIE MUSI!) przestrzegać moralnych zasad. Natomiast ksiądz powinien żyć nie tylko w zgodzie z ziemskimi prawami, ale i z bożymi, a zatem MUSI żyć moralnie. I to jest główna zasada (i różnica), o której zapomniało wielu duszpasterzy łącznie z profesorem (i rektorem) Tadeuszem Pieronkiem, który zamiast potępić popęd finansowy księży (o innych nie było mowy...), bagatelizuje go. Nie takich wypowiedzi oczekuje ubożejące i oszukiwane społeczeństwo od poważnego przedstawiciela Kościoła. Jeszcze chwila, a na hipotetyczne pytanie czy wielebni nie romansują nazbyt często? otrzymalibyśmy odpowiedź - a niewielebnym nie zdarza się to częściej?
Na dziennikarską propozycję równości duchownych w różnych parafiach odpowiedział - Równość chciał wprowadzić Mao Tse Tung* w Chinach, zaś na uwagę, że pierwsze komuny tworzyli chrześcijanie, którzy chcieli, żeby wszyscy mieli po równo odparował - mówić o chrześcijanach pierwszych wieków, to jakby odwoływać się do ludzi z epoki brązu. Czyżby Jezus był komunistą i nie wypada o tym wspominać, ponieważ było to dwa tysiące lat temu i Kościół odszedł od idei równości tak jak cywilizacja odeszła od wyrobów z brązu?
Na spostrzeżenie, że jedni księża jeżdżą mercedesami, a inni ledwo przędą, biskup zauważył - Nie da się wprowadzić równości. Bo to byłoby nieuczciwe. Jeden pracuje więcej, jest zdolniejszy, więcej z siebie daje. Miałby mieć to samo co leń, któremu się nic nie chce? Drogi Czytelniku - jeśli nie masz samochodu albo mieszkasz w byle klitce oraz straciłeś pracę, pociesz się stanowiskiem ważnej osobistości naszego Kościoła - tak jest sprawiedliwie (nie starasz się zbytnio, to i masz niewiele)... Czyżby była to interpretacja naszej rzeczywistości zgodna z oficjalnym stanowiskiem Boga albo przynajmniej naszego Papieża, czy jedynie prywatna opinia naszego Biskupa?
Zapewne zdegustowany dziennikarz - Dobrze jest tak jak jest? I odpowiedź - Nie mówię, że jest dobrze. Jest to jakieś rozwiązanie zaakceptowane przez ludzi. Przez jakich ludzi? Przeze mnie, przez ciebie? Przez miliony oszukanych przez nowych ludzi wykreowanych w nowym systemie, któremu wtóruje Kościół? Pytał się ktoś nas?
Na koniec - Co mają robić parafianie, jeżeli pojawią się następni proboszczowie, jak ten z Częstochowy? A jeśli brak ofiary oznacza problemy ze ślubem, chrztem, pogrzebem? I podsumowanie znanej i poważanej osoby duchownej - Nie przejmować się. Bo na pewno tacy będą się pojawiali. Niechże pan nie chce ze świata wyeliminować zła i grzechu! To jest niemożliwe!
No tak! Walka z grzechem na niewiele się zda - nie można go wyeliminować... Żadnego optymizmu, wręcz defetyzm. I to w wykonaniu nie byle kogo, bo samego biskupa Pieronka. Nie jest to przypadkiem wywiad-fałszywka? Coraz więcej wiernych odwraca się od Kościoła, choć raczej od instytucji i duchownych, niźli od samej idei. Po takim wywiadzie idealistom mogą opadać ręce jak jesienne liście z drzew...
* - nie Mao Tse Tung, ale Mao Tse-tung, a najlepiej Mao Zedong...