Czy zdarzyło się Wam nie zdążyć przejść (przebiec) przez zebrę na drugi koniec ulicy, bo włączyły się czerwone światła a z drugiej strony jedzie Wasz autobus i skręca stając tuż za skrzyżowaniem? Kiedy Wy czekacie na zmianę wiateł, tam wysiadają i wsiadają pasażerowie i spokojnie "Wasz" wóz rusza w Waszą stronę, ale... bez Was? Widać ich twarze, są o rzut beretem, ale Wam zabrakło kilkanaście sekund, bo akurat wysiedliście z innego pojazdu i tuż przed nosem zmieniła się barwa oświetlonego szkiełka uruchamiając ciąg (nie do przebycia) samochodów oczekujących na swoje zielone... Zimno, ciemno, dżdży, a następny autobus za kwadrans albo i pół godziny...
Cóż można zrobić? Ano można... Przed zebrą należy ustawić słupek (zwykle już tam stoją, ale do innych celów) i zamontować na nim przycisk, który włączałby światełko na wiacie przystanku, przy którym właśnie stoi Wasz autobus. Kierowca tegoż wozu widziałby tę informacyjną lampkę i poczekałby do momentu zmiany świateł i na Wasze (często całej grupy) przejście przez zebrę, parometrowe podejście do autobusu i na wejście do niego. Może kierowca z pasażerami straciliby pół minuty, może całą minutę. Ale jaka wdzięczność... I w takiej sytuacji może być każdy z nas.
Przewody na opisaną instalację byłyby położone podczas najbliższego remontu jezdni. Można także zawiesić napowietrznie. System można jednak zamontować niejako bezinwazyjnie i jakże nowocześnie, no i niezwłocznie! Otóż są bezprzewodowe dzwonki, które umieszcza się przy furtkach, zaś dźwiękowe sygnalizatory uruchamiane są bez kabli w dległości nawet kilkudziesięciu metrów. Na internetowych aukcjach kosztują one kilkadziesiąt złotych. A jakiż to problem, aby dzwonek umieszczony na końcu instalacji zamienić na migającą lampkę w kolorze zielonym, którą można nazwać światełkiem nadziei, lampka proszącą albo nawet proszalną?
Opisany pomysł dotyczy przystanków położonych przy skrzyżowaniach, zwłaszcza z sygnalizacją świetlną. Na początek można by zamontować próbnie na wybranym przystanku i zbierać opinie pasażerów, zwłaszcza poratowanych w opisanej sytuacji oraz kierowców. Przycisk przed zebrą byłby podłączony do istniejącej sieci zasilającej sygnalizator świetlny stojący najbliżej przejścia dla pieszych, zaś lampka sygnalizacyjna byłaby podłączona do istniejącego systemu reklamowo-oświetleniowego zainstalowanego na wiacie i byłoby dodatkowym atutem gospodarza przystanku lub wiaty.
Inne zastosowanie - przy stacjach kolejowych, w szczególności dotyczy to kolejek podmiejskich, znajdują się pętle tramwajowe, trolejbusowe lub autobusowe (w tym międzymiastowe). Wówczas pasażerowie (wysiadający z szynowych pojazdów) poprzez przycisk umieszczony na peronie sygnalizowaliby kierowcom przygotowującym się do odjazdu z pętli, że proszeni są o minutowe poczekanie na spieszących się. Tu zwykle mamy większe odległości, zatem pożądana byłaby instalacja przewodowa.
Już słyszę głosy malkontentów, że ludziska będą złośliwie naciskać te przyciski. Ale przecież już są sygnalizatory świetlne uruchamiane przez przechodniów. Są również słupki do wezwań policjanta. Mamy także tysiące przycisków do wind i miliony do mieszkań. Czy z powodu nieodpowiedzialności niektórych obywateli będziemy demontować wszystkie wymienione przyciski?
Proszę o opinie potencjalnych pasażerów, którzy narzekają "na cały świat" w podobnych sytuacjach oraz sympatycznych kierowców, którzy nieba by przychylili swym klientom, gdyby tylko mogli...
Zmieniajmy świat przyjaźnie!
Na fotce ukazano przejście dla pieszych (w Gdyni) z sygnalizacją świetlną oraz autobusową wiatę usytuowaną kilkanaście metrów za zebrą. Jest to skrzyżowanie Alei Zwycięstwa z Ulicą Redłowską (taka powinna obowiązywać pisownia nazw własnych także placów, skwerów, bulwarów, nabrzeży i innych nazw mikrogeograficznych; podobnie jak znana zasada stosowana przy nazwach makrogeograficznych).
przyjazny wobec wszystkich sympatycznych ludzi, krytyczny wobec wielu zjawisk
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka