Ostatnio Macierewicz wypowiada się o efektach prac powołanej przez niego podkomisji głównie wtedy, kiedy jego nazwisko pojawia się w kontekście rekonstrukcji. Do jego ostatnich sensacji ustosunkowali się przewodniczący polskiej komisji badającej katastrofę.
"Zdaniem Millera, Błasik był w kokpicie w momencie katastrofy, co było niezgodne z procedurami."
"A inny członek komisji Maciej Lasek precyzuje: — Wiedzieliśmy z zapisów rozmów, że w kokpicie w ostatniej fazie lotu przebywała osoba spoza załogi. Musiała się znać na lotnictwie, bo wskazują na to jej wypowiedzi. W grę wchodził tylko Błasik. W dodatku głos generała został rozpoznany przez jednego z ekspertów komisji, który go znał. A ciało generała zostało znalezione w pobliżu ciał członków załogi. Jeśli dyskutowaliśmy, to o tym, jak opisać rolę generała Błasika w ostatniej fazie lotu. W odróżnieniu od MAK nie uznaliśmy, że wywierał presję na pilotów. I nie napisaliśmy, że był pijany."
Dyskusja o obecności bądź nieobecności generała w kokpicie z punktu widzenia odpowiedzialności strony polskiej i rosyjskiej za katastrofę jest bezsensowna, bo w żaden sposób nie umniejsza odpowiedzialności osób znajdujących się w kokpicie. Stanowi jedynie okoliczność łagodzącą dla oceny działań pilotów.
"Jerzy Miller dla Onetu: — Nie było żadnej ekspertyzy, która stwierdzała, że w samolocie doszło do wybuchów. Bo nie było żadnej eksplozji poprzedzającej uderzenie tupolewa w ziemię."
Miejsca domniemanych wybuchów znajdują się niemal na końcu wrakowiska. Do tego miejsca dotarły już tylko szczątki samolotu. Nie ma takich miejsc zaznaczonych wcześniej. Przede wszystkim nie zaznaczono w ten sposób nic w okolicy "wybuchowo otwartego kadłuba" - fragment "62" na zdjęciu MAK, który długi czas był koronnym dowodem wybuchów. Warto przypomnieć, że istnieje proste wytłumaczenie "otwarcia" - ten fragment kadłuba rozpruł pień drzewa widoczny na zdjęciach, których, jak mniemam, nie pokazano G.Szuladzińskiemu. Dodatkowo warto przypomnieć, iż M.Czachor przyłapał ludzi Macierewicza na manipoulacji, gdyż twierdzili, że dwa fragmenty to jeden. W tekście M.Czchora czytelink znajdzie również warty nieustannego przypominania dosyć przystępny i precyzyjny opis manipulkacji W.Biniendy w jego symulacjach.
_______________________________________________________
*Osobiście uważam, że to zdanie powinno dotyczyć tych, którzy dali wiarę Cieszewskiemu, zaś on sam zażartował sobie ze słuchaczy. Są poszlaki, że Cieszewski sympatyzował z FYMNem więc to mogła być kontynuacja dzieła - według Pernaka-Rolexa - zagranicznego akademika z Rzeszowa, zresztą znajomego blogera KaNo.
Komentarze