Niezłomnego i genialnego ministra, który był o krok od załapania morderców prezydenta wraz z delegacją zdymisjonowało rękami Dudy WSI, Putin i wszelkie inne złogi - taki przekaz płynie od wczoraj od polityków i blogerów PiS.
Jeżeli prześledzi się ostatnie wypowiedzi Macierewicza, to swoją skórę ratował niemal wyłącznie tematem Smoleńska. Skoro tak to znaczy, że za dymisją stała osoba, która tym tematem powinna być najbardziej zainteresowana - sam Jarosław Kaczyński.
Nic nie pomogą zarzekania iż chodziło o złagodzenie wizerunku Polski pod rządami nowego premiera oraz usunięcie konfliktu na linii prezydent-minister. Wizerunek Polski plamią działania wychodzące spod ręki zupełnie innego ministra i z ust tego ministra - Ziobry - padły bardzo niestosowne słowa pod adresem prezydenta.
Bezpośrednio po 10.04.17 Kaczyński zdał sobie sprawę, że temat Smoleńska oddał w ręce niezwykle ambitnego, cynicznego gracza umożliwiając mu zbudowanie państwa w państwie PiS z własnym wojskiem, religią państwową, mediami a nawet odrębną nauką.
Do Kaczyńskiego dotarło, że w tym państwie wszystko jest tak chore, że może rozwijać się tylko w kierunku coraz straszniejszej choroby. Tego państwa zaczął się poważnie bać. Boi się na tyle, że nie zjawił się na dymisji Macierewicza.
Zobaczymy, co powie dzisiaj wieczorem. Zobaczymy, w jaki sposób będzie się wyłgiwał z odpowiedzialności za niemal osiem lat kłamstw smoleńskich.