Jarosław Kaczyński miał w sądzie rzec do Lecha Wałesy, że zrobił go prezydentem. Nie jest to historyczna prawda ponieważ Lech Wałęsa dla niemal wszyskich normalnych* Polaków był naturalnym kandydatem na prezydenta zaś publicznie po raz pierwszy powiedział o tym Ludwik Kern.
Jarosław Kaczyński zrobił przezydentem swojego brata a sprawa** toczy się o to, iż Lech Wałęsa twierdzi, że zrobił go również martwym prezydentem.
Nie wierzę w to, co mówi Lech Wałęsa, że Jarosław Kaczyńki namawiał do lądowania za wszelką cenę, poniważ słowo "wszelka" obejmuje również cenę najwyższą. Immanentną cechą kaczyzmu jest coś, co ja nazywam pisposybilizmem - przekonanie, że zawsze ma się rację, bo ona wynika z własnych, oczywiście słusznych przekonań***, a skoro się ją ma, to zawsze można i należy egzekwować.
W Smoleńsku zabrakło czasu na takie odwroty jakie wykonano w sprawie ustaw o IPN i SN. Tam wydarzenia rozegrały się w minutę a te dotyczące ustaw rozgrywały miesiącami, jednak we wszystkich tych przypadkach po drodze zdążono zignorowaać liczne ostrzeżenia i zakazy.
___________________________________________________
*Adam Michnik i większość ludzi KOR w tej sprawie normalnie się nie zachowała .
** Myślę, że sprawa zakończy się remisem, bo Wałesa nie będzie w stanie udowodnić domniemanej treści rozmowy, ale do opini publicznej po raz kolejny dotrze, że rozmowa odbyła się zaraz po tym, kiedy szefowa pokładu wyszła do przedziału pasażerskiego z informacją o unieomożliwiającej lądowanie pogodzie a tuż po rozmowie przez telefon satelitarny w kabinie pojawili się dyrektor protokołu i dowódca lotnictwa. Poza tym sprawa pewnie będzie się kończyła w tym samym czasie, co śledztwo prokuratury.
*** Według mnie środowisko Kaczyńskich po Brukseli i Symferopolu nabrało przekonania, że samoloty służą przeciwnikom poltycznym do przeszkadzania im w wypełnianiu dziejowej misji a nie do trywialnego podróżowania zgodnie z przepisami.