L.Enin L.Enin
282
BLOG

Kościół zawsze z partią

L.Enin L.Enin Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

Wracam do pasterkowego kazania pana biskupa a może nawet arcy, Leszka Sławoja Głódzia. To jedno z tych wielu, które niezbicie dowodzi, że w głowie coś mu się szachy poprzestawiały. Pamiętacie, co wtedy między innymi powiedział?

„Polskich spraw nie rozstrzygnie ani ulica, ani zagranica, ani ręka podniesiona w Brukseli, a wymierzona przeciw rozporządzeniom w Polsce, ani poklask dla decyzji, które negują suwerenność naszego ustawodawstwa”.

I dalej zgodnie z zamówieniem pouczał opozycję, tę która „bezczelnie krytykowała reformy PiS”, posuwając się nawet do „zdrady, jak tych sześcioro posłów którzy głosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego potępiającą polski rząd”.

Dla równowagi dał przykład prawdziwego i przyzwoitego Polaka.

„Kardynał Stefan Wyszyński, ilekroć udawał się za granicę w czasach PRL-u, konfliktu, za Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego, nigdy o pierwszych sekretarzach źle nie mówił, nie mówiąc o problemach w ojczyźnie”.

I tu niestety mocno przestrzelił. Bo ani osoba Wyszyńskiego szczególnie święta, a i czasy zupełnie do siebie nieprzystające. Czyli przykład zupełnie absurdalny.

Jak się jednak na tym nieco zastanowić, to da się to wszystko podciągnąć pod jakiś wspólny mianownik.

Otóż ten Wyszyński dlatego nie krytykował tamtejszej władzy i nie mówił źle o towarzyszach sekretarzach (choć to nie do końca jest prawdą), bo on i jego kościół całkiem dobrze z tą władzą współżyli i się przyjaźnili. Głódź doskonale powinien o tym wiedzieć, chyba, że jest autentycznym przymułem.

Za ową „przyjaźń” i pokojową koegzystencję, kościelni wystawiali władzy sowite rachunki, przynajmniej jak na tamte czasy i możliwości. A co jak co, ale kasę to Wyszyński lubił i cenił ja bardziej niż papieża. Więc pospołu z kumplami ciągnęli od tej władzy ile się da. A kasa płynęła całkiem szerokim strumieniem, za to także, że kościelni obiecali, iż nie będą się wychylać i nie będą na władzę po zagranicach pyskować. To władzy było bardzo na rękę, bo tamta władza z zagranicą liczyła się o wiele bardziej, niż ta obecna niemiłościwie nam panująca. Stąd więc kolega Wyszyński „nigdy o pierwszych sekretarzach źle nie mówił, nie mówiąc o problemach w ojczyźnie”. Nie wychylał się, bo uważał iż z umów należy się wywiązywać, no i nie kąsa się ręki która karmi.

To jest ta cała tajemnica zastanawiającej czasami powciągliwości kardynała Wyszyńskiego.

Nie inaczej jest i dzisiaj, bo obowiązuje w gruncie rzeczy ten sam schemat. Dziś kościół, również zawzięcie milczy na temat nowych towarzyszy sekretarzy i ich zbójeckiej polityki. Jedyna różnica to taka, że ci sekretarze w odróżnieniu od tamtych, mogą otwarcie i bez udawania klęczeć i leżeć plackiem w kościołach, a nawet łapać w locie hostie.

Za to milczenie i za tę przychylność, kościół polski bierze wynagrodzenie, tak jak i brał je kiedyś. Jest ono skandalicznie wysokie i nijak nie przystaje ani do poziomu usług, ani poziomu tudzież kadry. Liczy się jednak zachłanność! 

W tym też sensie wypowiedź Głódzia nie powinna dziwić. Nie powinien dziwić również jego atak na opozycję, bo to przecież część obowiązującego kontraktu. Poza tym, szczerze mówiąc, to także atak na autentycznych i najbardziej niebezpiecznych wrogów kościoła. Bo przecież jeśliby opozycji, takiej czy innej, udało się nawet wspólnie z Brukselą odprawić ten rząd na śmietnik, no to byłby to bardzo poważny cios w interesy kościoła. Interes poważnie mógłby więc ucierpieć. A jakby jeszcze zaczęli rozliczać za pedofilię i jakże liczne niesłusznie „odzyskane” dobra, no to widmo pójścia z torbami było by bliskie i przerażające. Stąd też cały ten układ politycznie zsynchronizowany. Wyszyński byłby z takiego układu dumny. Partia z Kościołem! Kościół z Partią! Zawsze i wszędzie!

L.Enin
O mnie L.Enin

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo