murgrabia czorsztyński murgrabia czorsztyński
826
BLOG

"Moskwa" jak rabin z dowcipu. O sytuacji nadzwyczajnej podczas dyżuru bojowego.

murgrabia czorsztyński murgrabia czorsztyński Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 40
"Orałem ja, bracia, trzeci rok we Flocie Północnej, na strategicznym krążowniku podwodnym "Komsomolec Mordowii". Co się wtedy stało, opowiedzieć nie mogę, bo to jeszcze utajnione; powiem tylko tyle, że było jak w piosence. I zagajnik płonął, i świeciła spadająca rakieta, i zostało nas tylko trzech..."

Zatopienie krążownika "Moskwa" z frontu "kinetycznego" przeniosło się błyskawicznie na front propagandowy. Dyskusje, kto odpowiada za zniszczenie flagowca rosyjskiej Czarnomorskiej Foty niedługo dorównają temperaturze sporu o to, kto odkrył Amerykę. Z Ameryką mamy o tyle dobrze, że na Labradorze wykopano ślady po osadach Wikingów. Można się zatem oprzeć o jakieś pewniki. Znajdźmy zatem pewniki, o które można się oprzeć w sprawie "Moskwy".


W rejs bojowy, w pobliże wrogiego wybrzeża, wyszło oczko w głowie floty. Okręt świeżo zmodernizowany, załadowany po czubki brwi pociskami rakietowymi najnowszych systemów, oszpejowany najnowocześniejszą elektroniką, ba, sprawdzony poczas kompleksowych ćwiczeń pod kątem sprawności tych rakiet, tej elektroniki i wreszcie pod kątem sprawności załogi w posługiwaniu się tymi majonezami. Mimo to, w ciągu rejsu doszło na okręcie do masywnego, niemożliwego do panowania pożaru, holowany do portu krążownik zatonął.

Podczas ćwiczeń jednym z kluczowych zadań było sprawdzenie systemu obrony powietrznej krążownika. Nowoczesnych rakiet klas S 300, startujących z pionowych, kadłubowych wyrzutni. Praktycznie wprost z magazynu.


Ukraińcy twierdzą, że to oni zatopili wrogi okręt. Rosjanie, że do utraty jednostki doszło na skutek awarii. Ale gdyby rozjemcą w ich sporze uczynić jakiegoś izraelskiego uczonego w Prawie, mógłby on bez chwili namysłu przyznać rację obu stronom i nawet się przy tej okazji nie ośmieszyć. Jak mógłby tego dokonać? Ano, przy pomocy zwyczajnej hagady.


Wyobraźmy sobie najnowocześniejszy krążownik, oczko w głowie floty, podczas bojowego rejsu w pobliże wrogiego wybrzeża. Dowódca na pomoście, napięte, czujne wachty na stanowiskach sonarów i radarów, śledzą każdy cień śladu ruchu na ekranach. 

I jest! Dziwna, nierozpoznana wiązka opromienia okręt, potem druga, ta druga już z niego nie schodzi, jedno echo radarowe, nisko-niziutko nad falami zbliża się z prędkością błyskawicy, za nim drugie... Czy były jakieś krzyki, meldunki, komendy odpalenia, buczek alarmu? Czy swoje zrobił bojowy komputer, posyłając elektryczny impuls do kadłubowych wyrzutni? Nie mam pojęcia.

I nie mam pojęcia, co się wtedy stało. Zacięła się pokrywa wyrzutni? Czy zwyczajnie, siadł na niej dupą jakiś przewożony na okręcie czukocki marine? A może odpalił sam booster, a silnik marszowy nie podjął pracy i nietknięty pocisk wrócił z napędem grawitacyjnym w dół, tak jak S 300 się zdarzało? Czy booster odpalił z niepełną mocą a silnik marszowy rozpoczął pracę w hangarze? Czy zawiódł któryś z kolei pocisk, podczas gdy dwa wystrzelone wcześniej trafiły? Czy obrotowe działka rozniosły w strzępy ukraińskie rakiety, kiedy już w magazynach okrętu hulał ogień, czy - co najmniej prawdopodobne - "wszystko zawiodło, dziady i bogowie", trafił jeden "Neptun", za nim drugi - w kadłub na wysokości pionowych wyrzutni.

Jedno jest pewne, ogień pojawił się w magazynie z rakietami. A co to jest rakieta? Rakieta to jest maleńki, elektroniczny móżdżek, malutka bombka i silnik na paliwo stałe - kilkumetrowa kolumna z wysokoenergetycznego prochu. To nie wybuchnie, nawet bezpośrednio trafione. Ale tego nie da się ugasić. A kiedy wypali się samo, pod wpływem ciepła blachy kadłuba odkształcą się tak, że nic nie zatrzyma wdzierającej się wody.


Ile w tym prawdy? A kto wie? Hagada jak hagada. Jedno jest pewne. Nawet jeśli "Moskwa" zatonęła na skutek awarii, do awarii tej by nie doszło bez "współpracy" Ukraińców. A gdyby rzecz polegała na samej tylko "współpracy" Ukraińców, nie byłoby za co aresztować odpowiedzialnego za jednostkę admirała.


# w początku moim jest mój kres

Każda opublikowana tu notka jest produktem kolekcjonerskim. Nie służy do czytania, ani też do zamieszczania w niej informacji bądź opinii. Uwaga: CACATOR CAVE MALUM!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka