Myth Buster Myth Buster
3651
BLOG

Trump. Anatomia klęski okiem Nowojorczyka

Myth Buster Myth Buster USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 175

Polska młodość, amerykańska dorosłość i długie lata spędzone w Nowym Jorku po Kaliforni, pozwalaja mi mieć inną perspektywę na wybory niż lamentująca na S24 większość próbująca na siłę wsadzić amerykańską politykę w swoje wyobrażenia.

Antykandydat. Świetny kandydat na prezydenta może się okazać miernym prezydentem. Trudno o lepszy przykład niż Obama. Droga czarnego chłopca z biednej rodziny, wychowanego bez ojca do Harvard Law School to życiorys wymarzony dla kandydata. Trump, przedstawiany jako zdolny przedsiębiorca  to banrkut recydywista, aż 6 krotny. W porównaniu do tuzów, jak Bezos, Gates czy Zuckerberg, Trump jest 3 ligowym parweniuszem.

Do tego bogato urodzonym a to nie zawsze pomaga. W USA inaczej niż w Polsce obowiązuje rys pionierski. W Polsce absolwenci wyższych studiów pracujący na zmywaku to był obiekt żartów. W USA na interview o wysokie, dobrze płatne stanowisko, zawsze warto wspomnieć epizod pracy poniżej kwalifikacji. To świadczy o determinacji i zdolnościach adaptacyjnych kandydata. Wychowanie w domu inteligenckim, w tradycji walk powstańczych może zaszkodzić, bo takiemu kandydatowi grozi śmierć z brudu i głodu (pranie i jedzenie zawsze robiła mamusia albo służąca). Tu jednak Trump rozegrał sprawę po mistrzowsku. Na spotkaniu z farmerami nie przebierał się w koszule flanelowe a i tak nawiązywał świetny kontakt i gromadził tłumy. Jego bezpośredni język i medialne obycie nie zawiodły.

I wygrał z Hilary. Bo Trump to tez holeryk i arogant. Idealny showman w świecie dzisiejszych mediów. W 2016 media zapraszały go żeby ośmieszyć dając więcej czasu antenowego niż kiedykolwiek dostał jakikolwiek kandydat na kandydata. Trump, perfekcyjnie rozegrał system a w szranki stanął z idealną dla niego rywalką. Politycznym weteranem o bardzo niskiej wiarygodności i bez charyzmy.

Dlaczego przegrał z Bidenem? Joe jako kandydat był jedynie marginalnie lepszy od Hillary. Bo Trump nie przegrał z Bidenem tylko z samym sobą. Trudno jest mieszkać w Nowym Jorku długie lata i nie spotkać kogoś, kto miał z Trumpem do czynienia osobiście. On poza ekranem jest taki jak na ekranie. Potrafi przyjść na spotkanie odnośnie wielkiego projektu budowlanego i wymądrzać się nad autorów planu wygadując wierutne bzdury bo nie ma pojęcia o czym mówi. Współpracownicy Trumpa wymieniają porozumiewawcze spojrzenia z autorami planów; spotkanie się kończy i projekt przechodzi bez zmian.

Po co zatem ta szopka? Dla podleczenia kompleksów parweniusza. Wchodzi samiec alfa i mówi ‘ja mam największe przyrodzenie’, jeśli nikt nie protestuje to znaczy że tak jest. Problem zaczyna się kiedy współpracownicy się zmęczą i zostaną same miernoty i klakierzy. Mam nieodparte wrażenie, że tak było z tą kampanią. Fatalna pierwsza debata, kiedy ważyło się masę głosów korespondencyjnych a trzeba było zrobić to co w drugiej. Dać Benowi szansę na wypowiedź dłuższą niż 30 sekund żeby zaczął się zacinać. Do tego obrazki pokazujące że protesty Black Lives Matter to głównie rabunki i wandalizm białej młodzieży jak zrobili to zwycięzcy kandydaci republikańscy do Kongresy i Senatu.

Ale nie miał kto powiedzieć samcowi alfa, że się myli

PS. Idę spać, na komentarze odpowiem rano, czasu nowojorskiego

Myth Buster
O mnie Myth Buster

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka